W środowisku rozwoju osobistego wielką popularność ma wizualizacja. Postrzegana jest jako sposób na przemianę podświadomości i osiąganie różnych celów: kontroli stresu, samouzdrowienia, powodzenia finansowego, odchudzania itp. Jednocześnie wiele osób praktykuje wizualizację, mniej lub bardziej prawidłowo i nie zauważa u siebie szczególnych postępów. Powoduje to kształtowanie się opinii, że „wizualizacja nie działa” lub przynajmniej „wizualizacja nie działa u mnie”. Dlaczego tak się dzieje?
Wizualizacja to nie panaceum
Po pierwsze, wizualizacja nie jest panaceum na wszystkie problemy. Jest jedną z wielu technik psychologicznych, których możemy użyć w procesie przemiany. Powinna być wkomponowana w inne techniki, takie jak: racjonalna zmiana przekonań, uważność (mindfulness), rozwinięcie w sobie meta-myślenia (czyli krytycznego myślenia o własnym myśleniu, co bywa niezwykle pomocne w procesie zmiany), eksperymenty behawioralne (czyli podejmowanie coraz śmielszych prób nowych zachowań w realu), intencje wdrożeniowe itp.
Po drugie, wizualizacja musi być praktykowana prawidłowo, ponieważ niewłaściwie skonstruowana wizualizacja może działać demobilizująco na podświadomość. Znane są eksperymenty, w których odchudzające się kobiety stosujące wizualizację, chudły mniej niż ich koleżanki, które tego nie robiły. Po bliższej analizie okazało się, że ich wizualizacja polegała na tym, że żywo wyobrażały sobie siebie jako szczupłe, już odchudzone. Wierząc głęboko w „magiczną moc wizualizacji” mniej uwagi przykładały do regularnych ćwiczeń oraz trzymania się diety. Nic dziwnego, że schudły mniej. Wizualizacja im zaszkodziła. Gdyby wizualizowały np. jak z przyjemnością ćwiczą oraz z przyjemnością zdrowo się odżywiają, ew. z przyjemnością czują lekkie ssanie w żołądku, oraz jedzą TYLKO wtedy, gdy czują głód (a nie np. nudę, smutek lub ekscytację), z pewnością wizualizacja by im pomogła.
Potrzeba skupienia
Po trzecie, wizualizacja powinna być praktykowana w stanie głębokiego skupienia. Im bardziej realistyczne jest wyobrażenie, tym głębiej wpływa ono na sieć neuronową w naszym mózgu. Odpowiedzialna jest ona za nasze automatyczne zachowania i reakcje. Im więcej neuronów pobudzanych jest w czasie wizualizacji, im jest ona bogatsza sensorycznie oraz im więcej angażuje emocji, tym silniejsze będzie jej działanie. Kiedy wizualizujemy, powinniśmy znaleźć się w innym świecie. Całkowicie zapomnieć o „tu i teraz”, zapomnieć o czasie, przestrzeni, własnym ciele i sytuacji życiowej. Wtedy wizualizacja będzie miała moc. Powinniśmy zatem mieć odpowiednią umiejętność skupienia, koncentracji na wyobrażonych doświadczeniach. Prowadzi nas to do treningu skupienia.
Umiejętność skupienia podlega doskonaleniu, nie jest umiejętnością wrodzoną, choć z pewnością niektóre osoby potrafią skupiać się mocno „z natury”. Niezależnie jednak od wrodzonych predyspozycji, każdy z nas może wyćwiczyć w sobie umiejętność skupienia. Jedną z najbardziej skutecznych metod jest praktyka medytacji. Podczas medytacji uczymy się świadomego „zarządzania własną uwagą„. U osób nie praktykujących medytacji uwaga przyciągana jest przez bodźce ze świata zewnętrznego. Może być także pochłaniana przez proces myślenia o przeszłości lub przyszłości.
Ćwiczenia „zarządania uwagą”
Osoby takie nigdy świadomie nie zarządzają swoją uwagą. Poddają się wpływowi świata zewnętrznego lub własnej podświadomości (wspomnienia i plany lub obawy o przyszłość). Siła ich koncentracji zależy tylko od motywacji. Jeżeli coś jest dla nich ciekawe, związane jest z nimi samymi, ich uwaga jest silnie skoncentrowana, jeżeli nie jest ciekawe, ich siła koncentracji jest słaba. Stąd popularność „podejścia motywacyjnego” w rozwoju osobistym. Problemem jest jednak fakt, że motywacje oparte o emocje są nietrwałe i często zmieniają się. Rzadko prowadzą do trwałej zmiany.
Medytacja to idealny trening umiejętności zarządzania uwagą bez angażowania w to motywacji, albo ze stosunkowo niewielką motywacją. Medytując wiemy, że medytacja jest bardzo korzystną praktyką. Wpływa ona na bardzo wiele aspektów życia, począwszy od zdrowia i siły systemu odpornościowego, a na związkach i sukcesie finansowym kończąc. Jednak, gdy siadamy do medytacji i skupiamy się na odczuwaniu oddechu, nie ma w tym niczego motywującego, niczego szczególnie atrakcyjnego. Bardzo często praktyka skupienia przynosi przyjemne odczucie relaksacji i dystansu emocjonalnego. Często jednak musimy konfrontować się ze stanami niezbyt przyjemnymi: nudą, zniecierpliwieniem, poczuciem winy i niższości oraz wieloma innymi negatywnymi ocenami, emocjami i przekonaniami. Medytacja bywa ciężką pracą, poważnym wysiłkiem, jednak wszyscy wiemy, że tylko podczas wysiłku wypracowujemy coś wartościowego. W przypadku medytacji jest to niezwykła siła skupienia.
Z czasem odkrywamy, że stan silnego skupienia uwagi wytwarza specyficzny rodzaj satysfakcji i poczucia mocy. Potem stan przyjemności, a nawet euforii i ekstazy. Stajemy się zdolni do coraz głębszego i coraz dłuższego skupienia uwagi na prostym doświadczeniu oddychania lub doświadczeniu istnienia („jestem”), o czym mówili najwięksi jogini i mędrcy Dalekiego Wschodu, począwszy od Buddy a na Ramanie Maharshim lub Nisargadatcie Maharaju kończąc. O wartości takiego skupienia wspominali także mistycy neoplatońscy, chrześcijańscy, żydowscy i islamscy na Zachodzie.
Medytacja w czasie prostych czynności
Trudno wypracować taką siłę skupienia, praktykując medytację dwa razy dziennie po 20 minut. Jogini i mnisi w aśramach i klasztorach praktykują różne formy skupienia całymi godzinami. Okazuje się jednak, że praktyka skupienia może nam towarzyszyć nie tylko podczas formalnej medytacji, ale także podczas prostych codziennych zajęć. Możemy ćwiczyć „zarządzanie uwagą” podczas brania prysznica, mycia zębów, mycia naczyń, przygotowywania posiłku, spożywania posiłku, podczas jazdy samochodem lub autobusem, podczas spaceru, zakupów, a nawet podczas rozmowy. Jeżeli każdej z tych czynności poświęcimy 100% naszej uwagi będzie to także praktyka skupienia. Podobnie jak podczas formalnej medytacji, kiedy zorientujemy się, że umysł wędruje od tej czynności w myślenie o przeszłości lub przyszłości, powracamy do niej uwagą. Z czasem zauważymy, że taka „nieformalna praktyka skupienia” potrafi silnie wpłynąć na praktykę formalną, znacznie pomagając wyrobić nasz „mięsień skupienia”.
Z siły tego „mięśnia” będziemy korzystać także podczas wizualizacji oraz innych technik wpływania na podświadomość. Mając do dyspozycji moc skupienia, możemy wpływać poprzez wyobraźnię na własny mózg. Kiedy będziemy wizualizować po raz siedemdziesiąty piąty nowe zachowanie, będzie to wizualizacja głęboka. Będziemy potrafili zanurzyć się w niej doskonale, pobudzić wszystkie zmysły i silne emocje. Odłożyć na bok zastrzeżenia „wewnętrznego krytyka” lub „strażnika status quo”, który zrobi wszystko, by wszystko „było tak, jak było”. Głęboko skupiony umysł po prostu zignoruje te naturalne próby autosabotażu. Dopiero w połączeniu z mocą skupienia, potęga wizualizacji może objawić nam swoją pełnię. Bez tej siły, tzw. „wizualizacja” jest tylko marzeniem, prostym wyobrażaniem sobie, które „praktykuje” każdy, bez żadnego nadzwyczajnego rezultatu.
Jednym z podstawowych powodów, dla których ludzie rozpoczynają praktykę medytacji, relaksacji, czy autohipnozy jest pragnienie poradzenia sobie ze stresem. Współczesność dostarcza nam ogromna ilość stresorów. Nie tylko w postaci nadmiaru niepotrzebnych i negatywnych informacji (media tradycyjne oraz internet, serwujące wywołujące lęk lub gniew informacje, bardzo często nieprawdziwe). Także zmiany społeczne, za którymi trudno nam podążać są jego źródłem. Stres obecny jest w naszym życiu w o wiele większym stopniu niż w życiu naszych przodków. Naukowcy twierdzą, że jest on odpowiedzialny za epidemię chorób psychosomatycznych oraz zaburzeń psychicznych: depresji, stanów niepokoju, ogólnego napięcia itp.
Aby wywołać w swoim organizmie reakcję relaksacyjną, możemy praktykować medytację, na przykład w postaci łagodnego skupienia umysłu na procesie oddychania. Umysł uwalnia się wtedy od myślenia o przeszłości i przyszłości, skupia się na bieżącym doświadczeniu i poddaje się odprężeniu. Podobnie może działać wizualizacja, czyli wyobrażanie sobie przyjemnych doznań. Na przykład, przebywanie w wyobraźni w jakimś miłym miejscu w przyrodzie, albo fantazje o przyjemnym dryfowaniu na chmurach.
Wystarczy zatem zacząć NAPRAWDĘ racjonalnie patrzeć na rzeczywistość, by zredukować stres o 80%! Nie jest to jednak takie łatwe, ponieważ mózg działa w sposób automatyczny. Zgodnie ze schematami wdrukowanymi w jego strukturę przez wieloletnie powtarzanie tych samych myśli, wyobrażeń, emocji. Aby dokonać realnej zmiany musimy nauczyć mózg innych reakcji, innych myśli i emocji. I w tym właśnie miejscu niezwykle przydatna okazuje się wizualizacja. Te części naszego mózgu, które odpowiadają za automatyczne zachowania, automatyczne reakcje i automatyczne myślenie, posługują się obrazami i emocjami, a nie logicznym myśleniem i słowami. Jedynym zatem sposobem dotarcia do nich z nowymi programami mentalnymi jest posługiwanie się doświadczeniem wyobrażonym.
Trans jest naturalnym zmienionym stanem świadomości, który zdarza się nam wszystkim od czasu do czasu. Jest to stan głębokiego skupienia uwagi na jakimś przedmiocie. Najczęściej jest to przedmiot zewnętrzny, czyli na przykład, film, mecz piłkarski, oczy ukochanej osoby lub brzmienie jej głosu. W transie zapominamy o zewnętrznym świecie, o upływie czasu i często o sobie samym. Czasami jednak popadamy w stan transu, czyli głębokiego skupienia na rzeczywistości wewnętrznej. Wspominamy jakieś wydarzenie lub marzymy o czymś, co wydarzy się w przyszłości. Jeżeli robimy to w sposób intencjonalny, w pełni świadomy to mówimy o praktyce autohipnozy lub modlitwy.
W przypadku autohipnozy podobną rolę spełnia podświadomość, która dysponuje większymi zasobami niż świadomy umysł. Freudowskie wyobrażenie umysłu jako góry lodowej, dryfującej w ocenie, której tylko mały procent znajduje się na powierzchni (świadomość), a zdecydowana większość pod powierzchnią wody (podświadomość) jest doskonałą metaforą relacji między siłą świadomości i podświadomości. Gdyby siła świadomości była większa nikt nie miałby problemów z rzucaniem nałogów, motywowaniem się do działania, zmianą psychologiczną. Wystarczyłaby prosta decyzja świadomości. W procesie komunikowania się z podświadomością podczas autohipnozy możemy nawet otrzymywać od niej informacje zwrotne. Przybierają one postać wrażeń ideosensorycznych i ideomotorycznych, które umacniają nas w przekonaniu, że zmobilizuje ona wszystkie potrzebne zasoby, by dokonać zmiany, na której nam zależy.
Stan motywacji wiąże się bardzo silnie ze specyficznym „koktajlem” neurotransmiterów i neurohormonów w ciele i mózgu, wśród których ogromną rolę odgrywa dopamina – neuroprzekaźnik, będący paliwem układu nagrody w mózgu, a właściwie układu oczekiwania nagrody. Stan motywacji to stan podwyższonego poziomu energii i oczekiwania nagrody, przyjemny stan podniecenia, który ma być motorem zmiany. Bardzo łatwo w to uwierzyć, ponieważ pod wpływem motywacji mamy mnóstwo energii i czujemy to w swoim ciele i umyśle. Stan ten jest także dość łatwo wywołać.
Jeden z wielkich propagatorów tego podejścia, Stephen Guise, postanowił na przykład, że codziennie będzie robił tylko jedną pompkę. Chciał wyrobić w sobie nawyk regularnego ćwiczenia. Dziesięć lat do tego podchodził, próbował wiele razy, zaczynał i porzucał trening po paru tygodniach. Zmiany były zbyt duże i wywoływały zbyt duży opór. Kiedy myślał, że znowu musi pójść na godzinny trening, wszystko w nim krzyczało „nie”. Kiedy jednak zmienił strategię działania i postawił sobie zadanie „zrobię tylko jedną pompkę”, nie było problemu. Nie było żadnego oporu. Po prostu wstawał i robił jedną pompkę. Jednak w 90% podejść, kiedy już zrobił jedną pompkę, „coś” w nim mówiło: „hej, to nie jest takie trudne, mogę zrobić jeszcze parę dodatkowych pompek” i robił koleje ćwiczenia.
Miliony ludzi na całym świecie prowadzą nierówną walkę ze swoją tuszą. Podejmują heroiczne wysiłki, by pozbyć się kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu kilogramów tłuszczu ze swego ciała. Nie można im odmówić motywacji, ani siły woli. Z pewnością bardzo chcą osiągnąć trwały sukces. Mają ogromną motywację, a jednak ponoszą porażkę. Przechodzą na dietę, nadzwyczajnym wysiłkiem woli rezygnują z węglowodanów, słodyczy, radykalnie obniżają ilość spożywanych kalorii, zaczynają zrzucać wagę, osiągają nawet swój cel, który sobie wyznaczyli i po krótszym lub dłuższym czasie, wracają do początkowej wagi, a nawet ją przekraczają.
Gdy Oprah zaczynała pracować jako prezenterka wiadomości, jej waga skoczyła z pięćdziesięciu siedmiu do sześćdziesięciu trzech kilogramów. Dziennikarka poszła więc do dietetyka, który wyznaczył jej plan odchudzania „tysiąc dwieście kalorii dziennie”. Oprah przeszła na dietę, straciła trzy kilogramy w pierwszym tygodniu, a po miesiącu ponownie ważyła pięćdziesiąt siedem kilogramów. Potem jednak stopniowo przybierała na wadze, a gdy dobiła do dziewięćdziesięciu sześciu kilogramów, na cztery miesiące zrezygnowała z pokarmów stałych. Na płynnych suplementach diety przeżyła cztery miesiące, chudnąc do sześćdziesięciu sześciu kilogramów. Wystarczyło kilka lat, żeby stała się cięższa niż kiedykolwiek. Utyła do stu siedmiu kilogramów, a jej pamiętnik zapełnił się modlitwami o schudnięcie. Kiedy nominowano ją do nagrody Emmy, modliła się o zwycięstwo Phila Donahue, swojego rywala z innego talk-show. Jak potem wspominała: „Nie musiałabym wtedy wystawiać się na pośmiewisko, staczając tłusty zadek z krzesła i idąc środkiem sali na estradę”. (R.F. Baumeister, J. Tierney – „Siła woli”. Media Rodzina, Poznań 2013).
Kiedy słynny pisarz rosyjski Lew Tołstoj był jeszcze dzieckiem, jego starszy brat przeprowadził na nim pewien eksperyment. Posadził go w kącie i powiedział, ze nie może stamtąd wyjść, dopóki nie przestanie myśleć o białym niedźwiedziu. Po dłuższym czasie brat powrócił, by zastać małego Lwa Tołstoja w kącie, sparaliżowanego natrętnymi myślami o białym niedźwiedziu.
Fanatycy wizualizacji
Osoba chcąca zainstalować w swojej podświadomości upodobanie do aktywności fizycznej, powinna po pewnym czasie stosowania transu autohipnotycznego, w którym przeżywa głębokie zadowolenie, wręcz ekstatyczną radość z ćwiczeń siłowych, podjąć eksperymentalną próbę krótkiego treningu z niewielkimi ciężarami. To może być dosłownie 10 minutowy trening, w którym ćwiczeniom towarzyszy kultywowanie w sobie głębokiej satysfakcji. Jest to właściwie ćwiczenie w lekkim transie, nawiązującym do głębokiego transu hipnotycznego.
Osoba chcąca pozbyć się lęku przed publicznymi występami, może aranżować sytuacje, gdy przyciągnie na siebie uwagę większej grupy ludzi. Na zebraniu w szkole, w pracy, na otwartym wykładzie, może zadać pytanie lub podzielić się jakąś wątpliwością. Ktoś, kto chce się pozbyć nałogu, może odmówić papierosa, gdy ktoś częstuje, albo przeżyć pół dnia bez papierosa. Mam znajomą, która nie pali tylko przez jeden dzień. Pewnego dnia rano wstała i stwierdziła, że nie będzie palić tylko przez jeden dzień. Udało się jej to bez problemu. Następnego dnia wstała i stwierdziła, że dziś też nie będzie palić tylko przez ten dzień. I w ten sposób nie pali już kilka lat. Oczywiście z czasem zapomniała, że była kiedykolwiek osobą palącą. Nie musiała już każdego dnia podejmować tego rodzaju „eksperymentu”, po prostu przestała o tym myśleć. Nowe zachowanie całkowicie się zautomatyzowało, zostało przejęte przez podświadomość.
Dzięki autohipnozie możemy „wdrukować” sobie w podświadomość nowe wzorce, nowe przekonania, które będą tak samo automatycznie rządzić naszymi zachowaniami i reakcjami, bez wysiłku. Jest to możliwe dzięki zjawisku neuroplastyczności mózgu. Mózg może tworzyć nowe połączenia neuronowe, ale wymaga to odpowiedniej praktyki. Nie wystarczy tylko świadome myślenie, czy też powtarzanie afirmacji. Myśli trzeba przekształcić w doświadczenie. Dlatego właśnie używamy podczas autohipnozy transu. Trans pozwala skupić się na nowym, wyobrażonym doświadczeniu tak głęboko, że świat zewnętrzny przestaje się liczyć. Tylko podczas takiego procesu przekształcamy nasz mózg zgodnie z naszymi planami. Im bardziej realny jest dla nas świat wyobrażony, im głębiej i częściej go przeżywamy, tym silniejsze pozostawia ślady w sieci neuronowej.
Autohipnozy może nauczyć się każdy i każdy jest do niej zdolny, podobnie jak do mówienia językiem obcym czy tańca. Są oczywiście osoby wybitnie utalentowane w tej dziedzinie. Wchodzą w niezwykle głęboki trans, graniczący wręcz ze świadomym śnieniem (które jest dla mnie jedną z najgłębszych form autohipnozy) od pierwszej sesji. Jednak każdy jest w stanie wejść w lekki trans, który w miarę rzetelnej praktyki będzie się pogłębiał. W praktyce autohipnozy również można się doskonalić i opanować ją w sposób mistrzowski. Można jej się nauczyć, korzystając z pomocy hipnotyzera, na treningach i warsztatach autohipnozy. Można także nauczyć się jej lub samodzielnie, korzystając z nagrań audio lub opisów ćwiczeń w książkach. Kontakt z wykwalifikowanym praktykiem pomoże jednak zaoszczędzić mnóstwo czasu, rozwiać wątpliwości i uniknąć błędów w praktyce.
Taka możliwość fascynuje współczesnych ludzi oraz menedżerów wielkich międzynarodowych koncernów. Zauważyli oni, że po paru godzinach intensywnej pracy, wydajność pracowników drastycznie spada. Odkryli, że nawet krótka, 12-minutowa forma transu relaksacyjnego w stanie alfa i theta może spowodować, że pracownicy będą bardziej wydajni, skupieni na pracy i jednocześnie zadowoleni. W wielu firmach w Hong-Kongu czy Singapurze, a więc w kulturze, w której docenia się znaczenie medytacji i wewnętrznego skupienia w pracy, stworzono specjalne „pokoje wyciszenia”. Pracownik może w nich doświadczyć głębokiej relaksacji oraz szybko zregenerować swoje siły.
Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, całe zmęczenie zniknęło w kilka sekund. Poczułem ekscytację, radość i niesamowitą ilość energii. Każdy z nas przeżył nie raz takie doświadczenie. Czasami ukryta energia mobilizowana jest przez jakieś wyzwanie, albo sytuację zagrażającą naszemu (albo naszych bliskich) zdrowiu lub życiu. Znane są historie ludzi, którzy w takich sytuacjach wykrzesywali z siebie nieprawdopodobne siły fizyczne i psychiczne.
Każdy z nas może wykorzystać stan naturalnego transu do takiej regeneracji, przed drugą połową dnia, by być w lepszej formie w pracy czy na wieczornym przyjęciu. Wystarczy tylko wejść w stan transu, czyli stan głębokiego rozluźnienia mięśni oraz jednoczesnego skupienia uwagi (np. na oddechu). To ułatwi aktywowanie w podświadomości ukrytych zasobów energii. Najprostszym sposobem aktywacji zasobów energii jest przywołanie żywego wspomnienia sytuacji z przeszłości, w której doświadczyliśmy ich pobudzenia. Podobnie jak w moim przykładzie z telefonem od dawno nie widzianego przyjaciela. Przywołanie żywego wspomnienia lub wyobrażenie sobie podobnej sytuacji na zasadzie „jak by to było, gdybym przeżył coś takiego”, pozwala aktywować energię z podświadomości.
Ważnym elementem nagrania jest także precyzyjnie dobrana muzyka, która towarzyszy kolejnym etapom procesu pobudzania podświadomej energii i regeneracji sił. Po pewnym czasie, po kilkunastu a czasem kilkudziesięciu odtworzeniach nagrania, podświadomość użytkownika doskonale zna już kolejne kroki procesu oraz kojarzy je ze słyszana muzyką. Można wtedy przejść do etapu słuchania samej tylko muzyki, bez głosu prowadzącego. Mechanizm kotwiczenia (warunkowania) spowoduje pojawienie się takiego samego, a często nawet głębszego, efektu odświeżenia energii. Ćwiczący może już samodzielnie kontrolować kolejne etapy procesu i dostosować je do osobistych preferencji, skupiając się np. na innych, bardziej osobistych obrazach lub odczuciach płynących z ciała.
W pracy z podświadomością i w rozwoju osobistym ogromne znaczenie ma „wolność emocjonalna”. Mówi się o zamknięciu relacji z przeszłości, wybaczeniu, oczyszczeniu czy też uzdrowieniu przeszłości. Kiedy nie jesteśmy wolni emocjonalnie i w podświadomości tkwią jakieś nieprzepracowane psychologicznie problemy, nie mamy wystarczającej ilości energii i uwagi, by rozwijać się w kierunku wyższych stanów świadomości. Nasz rozwój powinien być harmonijny i łagodnie przekraczać kolejne etapy.
Trudno jest medytować i utrzymać skupienie umysłu na jednym obiekcie, gdy na powierzchnię świadomości wciąż napływają obsesyjne wręcz myśli o starych, często źle zakończonych relacjach. Dotyczy to wszelkich relacji, które były bardzo silne (członkowie rodziny, rodzice, dzieci, bracia i siostry, przyjaciele, mężowie i żony, kochankowie, a nawet współpracownicy lub wspólnicy w biznesie), ale zakończyły się rozstaniem w gniewie, poczuciu krzywdy, poczuciu winy, żalu itp. Potrzebne jest nam oczyszczenie, uzdrowienie takiej relacji, ponieważ zakończyła się ona tylko na poziomie fizycznym. Psychologicznie, podświadomie wciąż trwa i pochłania naszą energię psychiczną.
Rozstanie może także dotyczyć ostatecznego rozstania jakim jest śmierć bliskiej osoby. Każdego z nas spotyka to wcześniej czy później. Bardzo często mamy wtedy wrażenie, że nie powiedzieliśmy tej osobie wszystkiego, co byśmy chcieli, że nie pożegnaliśmy się właściwie, albo rozstaliśmy się w gniewie. To bardzo trudne sytuacje, które wymagają odpowiedniego zakończenia relacji, przeżycia żałoby oraz zamknięcia jej w podświadomości tak, by uwolnić energię psychiczną. Wtedy dopiero można iść dalej, można nawiązać nową, autentyczną, wolną relację z kolejną osobą. Stary związek nie będzie już wywierał na nas podświadomej presji.
W tym stanie podświadomość otwarta jest na wszelkie uzdrawiające sugestie i łatwo poddaje się „przeprogramowywaniu” przekonań i postrzegania przeszłości. Często odbywa się to w formie obrazowej, symbolicznej. Wiele osób spotyka wtedy osoby zmarłe lub te, z którymi się rozstały w złych emocjach i naprawia symbolicznie tą relację. To może być, i bardzo często bywa, spotkanie bez słów. Łagodny uśmiech tej osoby lub przytulenie. Pozwolenie na to, by dalej poszła własną drogą. Rozstanie, uwolnienie z poczuciem spokoju, naturalnej tęsknoty i jednocześnie z poczuciem wiecznego, ale zdrowego związku, który nie fiksuje energii, ale ją uwalnia. Innym rodzajem doświadczenia jest przeniesienie świadomości w ciało drugiej osoby i spojrzenie na relację z siebie samego z drugiej strony. To także bywa niezwykle silne, uwalniające doświadczenie.