Źródło energii psychicznej

Jednym z najczęściej pojawiających się terminów w literaturze poświęconej uzdrawianiu i rozwojowi osobistemu jest pojęcie „energii życiowej”, „energii psychicznej”. Czasami wspomina się także o podświadomych zasobach. Potrzebujemy ich, by dokonać ważnej zmiany psychologicznej, zmiany naszych zachowań, przekonań i nawyków. Czym jest jednak ta energia, czym są zasoby naszej podświadomości

Czym są zasoby podświadomości?

Według odkryć współczesnej neuronauki są to korzystne dla nas połączenia neuronowe. Związane są one z poczuciem szczęścia, mocy, kontroli, przyjemności, zadowolenia w życiu itd. Mózg dysponujący „pozytywnymi” skojarzeniami neuronowymi, łatwo doświadczający pozytywnych emocji, mózg szczęśliwy ma więcej siły, by rozwiązywać problemy, zmieniać zachowania, leczyć choroby organizmu. Taki mózg potrafi wydzielać częściej i więcej neurohormonów i neurotransmiterów.

Wędrują one po całym ciele, wzmacniając nasz system odpornościowy i lecząc nas z chorób cywilizacyjnych: nowotworów, cukrzycy, chorób serca itp. Robią to nie tylko bezpośrednio, ale także poprzez zmianę naszych zachowań, czyli stylu życia, diety, skłonności do aktywności fizycznej itd. Mózg szczęśliwy to mózg zdrowy, twórczy i mądry. Problemem jest tylko fakt, że ewolucja przystosowała nas do zupełnie innej sytuacji.

Dziedzictwo ewolucji

Przez miliony lat doskonalenie ludzkiego mózgu przeznaczone były głównie jednemu celowi: przeżyciu jednostki i przedłużeniu gatunku. Nic innego się nie liczyło. Mózg nie musiał być szczęśliwy, musiał przeżyć, unikając wszelkich niebezpieczeństw. Dlatego ewolucja wykształciła w nas system wykrywania niebezpieczeństwa, poszukiwania i unikania zagrożenia. Wyposażyła nas w system „walcz lub uciekaj” oraz tzw. negatywne emocje: strach, gniew, odrazę itp. Jest tu układ wyjątkowo wrażliwy i łatwo reagujący również na zagrożenia nieistniejące, przewidywane. Człowiek pierwotny mógł popełnić dwa rodzaje błędu:

Es wurde Forschung durchgeführt und viele Artikel wurden über Effekt von Viagra auf weibliche. Daten aus vielen Jahren der Forschung und Tests deuten darauf hin, dass Viagra Pillen sicher für Frauen sind, die kein Kind tragen oder eine Schwangerschaft planen

  1. mógł wyczuwać zagrożenie (np. czającego się tygrysa) tam, gdzie go nie było
  2. mógł nie rozpoznać zagrożenia tam, gdzie ona naprawdę było.

Pierwszy błąd skutkował niepotrzebnym napięciem i negatywnymi emocjami, konsekwencją drugiego była śmierć. Ekonomia ewolucji promowała zatem pierwszy rodzaj zachowań. Lepiej 1000 razy wyczuć zagrożenie i przeżyć strach, który okazał się niepotrzebny niż raz nie wyczuć zagrożenia i zostać zaskoczonym przez tygrysa szablozębnego. Mózg jest zatem organem bardzo silnie lgnącym do negatywnych emocji. Łatwo wpada w lęk, zdenerwowanie, złość i bardzo szybko uczy się na negatywnych doświadczeniach.

Mamy skłonność do nieświadomego kierowania uwagi w stronę zagrożeń, nawet gdy są one nierzeczywiste. To dlatego wystarczy jedno negatywne doświadczenie, by mózg nauczył się, że określone sytuacje są nieprzyjemne i należy ich unikać. W skrajnych przypadkach doprowadza to do różnego rodzaju silniejszych lub słabszych fobii. Z tego samego powodu media przyciągają naszą uwagę złymi wiadomościami: informacjami o klęskach żywiołowych, kryzysach finansowych, napadach, wojnach itd. Po prostu nie potrafimy się oprzeć złym wiadomościom, ponieważ kiedyś mogły nas uchronić przed śmiercią.

Świadoma ewolucja

Dziś nie tylko nie chronią nas przed śmiercią, ale generują ogromne koszty energetyczne dla mózgu, który staje się pełen negatywnych emocji, podejrzliwy, wrogo nastawiony do świata, łatwo popadający w złość, mało twórczy, nie radzący sobie z problemami, mający trudności z nauką, źle zarządzający systemem odpornościowym itd. Jest to mózg nieszczęśliwy. Kiedyś wystarczyło, by przeżył do ok. 40 lat, by kolejne pokolenie mogło go zastąpić w rozwoju gatunku. Dziś musi przeżyć o wiele dłużej, a dłuższe i satysfakcjonujące nas życie może zapewnić jedynie wyższy poziom zadowolenia i szczęścia. Badania wskazują wyraźnie, że przeciętnie ludzie zadowoleni z życia żyją kilka lat dłużej, niż ludzie nieszczęśliwi. Takie wyzwanie przed mózgiem pojawiło się jednak stosunkowo niedawno i mechanizmy ewolucji nie przygotowały nas do tego. Musimy zatem zadbać o stan naszego mózgu sami, całkowicie świadomie. Na tym poziomie ewolucji ludzkiego mózgu nic już „samo” się nie zrobi.

Mózg łatwo zapamiętuje negatywne doświadczenia i trudno zapamiętuje dobre doświadczenia. O ile negatywne doświadczenie wryje nam się w pamięć samo, to pozytywnych właściwie nie zauważamy. Możemy mieć wspaniały dzień, pełen pięknych doświadczeń, możemy przeżyć mnóstwo przyjemności, a jednak wieczorem będziemy rozpamiętywać ten jeden, jedyny moment z przebiegu dnia, gdy ktoś nakrzyczał na nas z okna samochodu, gdy nieuważnie chcieliśmy wejść na jezdnię.

Kierowanie uwagą

Jeżeli nie będziemy zarządzać naszą uwagą, jedna łyżka dziegciu zepsuje beczkę miodu. Musimy świadomie, z pełną uwagą przeżywać i wzmacniać pozytywne doświadczenia, by mogły one wyżłobić nowe drogi połączeń neuronowych i wzmocnić w mózgu tendencję do odczuwania pozytywnych stanów psychicznych. W ten sposób budujemy we własnym mózgu zasoby, które potem będą mogły być wykorzystane. Podczas radzenia sobie ze stresem, rozwiązywania problemów, do lepszej orientacji w rzeczywistości, wzmacniania systemu odpornościowego oraz samouzdrawiania organizmu. Szczęśliwy mózg to zdrowy mózg.

Ta wiedza powoduje, że w niektórych nurtach psychoterapii, szczególnie w hipnoterapii, terapeuta koncentruje się raczej na budowaniu zasobów. Następnie wykorzystywaniu ich i wzmacnianiu silnych stron klienta. Wychodzi on z założenia, że każdy jest w stanie sam doskonale poradzić sobie z problemami, znaleźć rozwiązania. Jeżeli tylko znajduje się w łączności z podświadomymi zasobami i w odpowiednim stanie psychicznym. Dlatego hipnoterapia buduje w kliencie dobre emocje, kieruje go w stronę jego zasobów, wzmacnia jego wiarę w siebie i siłę swojej podświadomości, nie rozgrzebuje w nieskończoność problemów, daremnie poszukując ich rozwiązań. Rozwiązania pojawią się same, gdy klient będzie na to gotowy, czyli gdy będzie w kontakcie ze swoimi zasobami psychicznymi.

Chłonięcie dobra

W samodzielnej praktyce autohipnozy i rozwoju osobistego koncentrujemy się na świadomym doświadczaniu pozytywnych doznań. Możemy odnaleźć je w każdej sytuacji, ale na co dzień nam umykają. Rick Hanson, autor książki „Szczęśliwy mózg” nazywa to praktyką „chłonięcia dobra”. Jest to swoista medytacja przyjemności, medytacja dobra. Polega ona na tym, by w każdym momencie życia skupiać się na miłych, przyjemnych, dobrych doświadczeniach. Nie tylko na tych intensywnych i oczywistych jak np. słuchanie pięknej muzyki, zabawa z psem, obserwowanie śpiących dzieci, patrzenie w oczy ukochanej osoby, ale także tych mniej intensywnych, jak wzięcie głębszego oddechu, poczucie relaksu w ciele, świadomość spokoju, przyjemny dotyk podczas masażu, świecące pięknie słońce, zieleń trawy itp.

Chodzi o to, by skupić na takim doznaniu pełną uwagę przez kilkanaście sekund. Pozwolić zawładnąć mu umysłem w pełni. Wzmocnić je i poczuć, jak dobro tego doznania wnika głęboko w strukturę naszego ciała i mózgu. Tylko w ten sposób dajemy szansę naszemu mózgowi, by wyciągnął pełnię korzyści z pozytywnego doświadczenia, pobudził odpowiednie pola neuronów i wydzielił większą ilość neurotransmiterów.

W ten sposób budujemy w sobie zasoby, gromadzimy dobrą, uzdrawiającą „energię” w naszym mózgu i całym ciele oraz w podświadomości. Z czasem coraz częściej i łatwiej doznajemy dobra, przyjemności, radości życia, coraz łatwiej radzimy sobie ze stresem, trudnymi ludźmi i sytuacjami, coraz łatwiej znajdujemy rozwiązania różnych problemów, i stajemy sie po prostu szczęśliwsi. A przecież chyba o to właśnie chodzi w życiu, prawda?

Motywacja jest przereklamowana?

W świecie rozwoju osobistego, trenerów, coachów, mówców motywacyjnych zajmujących się zmianą psychologiczną, samodoskonaleniem,  tworzeniem lepszej jakości życia podkreśla się powszechnie wagę motywacji. Jest ona rozumiana jako źródło energii, stan emocjonalny pełen zapału, wiary w powodzenie i chęci działania. Motywacja jako źródło energii do zmiany wytwarzana jest poprzez zastosowanie szeregu technik psychologicznych, od zwykłej rozmowy poczynając, poprzez ćwiczenia z wizualizacją, pracę z ciałem, a na kilkudniowych treningach motywacyjnych kończąc.

Przyjemność motywacji

Stan motywacji wiąże się bardzo silnie ze specyficznym „koktajlem” neurotransmiterów i neurohormonów w ciele i mózgu, wśród których ogromną rolę odgrywa dopamina – neuroprzekaźnik, będący paliwem układu nagrody w mózgu, a właściwie układu oczekiwania nagrody. Stan motywacji to stan podwyższonego poziomu energii i oczekiwania nagrody, przyjemny stan podniecenia, który ma być motorem zmiany. Bardzo łatwo w to uwierzyć, ponieważ pod wpływem motywacji mamy mnóstwo energii i czujemy to w swoim ciele i umyśle. Stan ten jest także dość łatwo wywołać.

Okazuje się jednak, że badania nie potwierdzają wielkiej roli motywacji w dokonywaniu trwałych zmian, na którym ludziom zależy. Jeżeli chcemy zmienić nawyki żywieniowe i ruchowe, by jeść mniej, ale za to bardziej zdrowego i odżywczego jedzenia, więcej się ruszać, regularnie ćwiczyć, medytować, uczyć się języków itd., pokładamy wielką nadzieję w motywacji. Wszędzie podkreśla się jej rolę, ale nie ona jest najistotniejszym czynnikiem zmiany.

Motywacja jest bowiem zmienna, zależy od bardzo wielu czynników: od poziomu glukozy we krwi, od pogody, od nastroju, od okoliczności życiowych i innych zmiennych, które na poziom motywacji bardzo wpływają. Osoby pracujące nad zmianą zachowań i nawyków, często stają przed ścianą. Po kilku dniach silnej motywacji nic im się po prostu nie chce dalej pracować nad zmianą. Czują wypalenie i nawet „nie chce im się chcieć” cokolwiek robić. Jest to związane właśnie ze zmienną naturą motywacji, rozumianej jako stan emocjonalny, stan energetyczny. Zmienność jest jej naturą, podczas gdy do skutecznego działania potrzebna jest systematyczność.

Siła woli

Osoby odnoszące sukces w zmianie osobistej, z pewnością czują motywację na początku treningu nowego zachowania. Po jej wyczerpaniu korzystają z innego „paliwa” zmiany – siły woli, która służy do wyrobienia nowych nawyków. Siła woli jest uzależniona od aktywności kory przedczołowej, od poziomu stresu, od ilości podejmowanych decyzji. Zależy też od głębokiej motywacji, która nie jest jedynie stanem emocjonalnym, przyjemnym podnieceniem i ochotą na działanie, lecz jest głębokim zrozumieniem wartości, które stoją za zmianą. Osoby odnoszące sukces działają nawet wtedy, gdy nie mają ochoty na działanie, nawet wtedy gdy im się nie chce. W ten sposób korzystają ze swojej siły woli, która podlega treningowi. Siła woli jest bowiem bardzo podobna do siły mięśni. Wyczerpuje się z czasem, zużywa się w miarę kolejnych zadań, regeneruje się podczas przerwy, podczas snu, relaksacji itp. Podlega ona również treningowi, można ją po prostu w sobie wyćwiczyć, podejmując różnego rodzaju ćwiczenia.

Zauważono np. że osoby, które dbają o to, by regularnie medytować przez 10 minut dziennie, co jest stosunkowo niewielkim wysiłkiem dla siły woli, mają tendencję, by trzymać się nowej diety, regularnie ćwiczyć, czy lepiej dbać o swój budżet, wydając mniej pieniędzy na zaspokajanie chwilowych „zachcianek”. Podobny efekt zauważono u osób rozpoczynających regularne ćwiczenia. Jeżeli siła woli jest zaangażowana w niewielkim stopniu w jakieś systematyczne działanie, rośnie jak ćwiczony mięsień i potrafi udźwignąć dodatkowe obciążenia, np. lepiej trzyma się diety.

Potęga nawyków

Z czasem nowe działanie, podtrzymywane dzięki sile woli, zostaje przejmowane przez inne części naszego mózgu, tzw. jądra podstawy i stają się naszymi nawykami. Nie zużywamy wtedy na ich wykonywanie prawie żadnej energii. Wieloletni zawodnik albo mużyk, codziennie ćwiczy nawet nie zastanawiając się nad tym. To codzienna rutyna, rytuał nad którym nawet się nie zastanawia. Nie podejmuje decyzji, więc działanie nie wymaga od niego siły woli. Stało się nawykiem. To jest ideał skutecznego działania.

Badania nad osobami osiągającymi sukcesy potwierdziły, że najważniejszym czynnikiem sukcesu jest umiejętność wytworzenia w sobie szeregu właściwych nawyków działania. Niezależnie od poziomu motywacji, od poziomu energii wykonujemy swoje zadania. To jest najważniejszy składnik sukcesu. W tworzeniu nowych nawyków może nam bardzo pomóc trening siły woli, wysoki poziom świadomości (mindfulness), zdolność do uświadamiania sobie rządzących nami schematów myślenia, reakcji i emocji, umiejętność dystansowania się wobec nich oraz zarządzania nimi (medytacja). Można także skorzystać ze strategii mininawyków, wynikająca z filozofii kaizen.

Wychodzi ona z założenia, że największym problemem w tworzeniu nowych nawyków jest opór ze strony podświadomości, której zasadniczym zadaniem jest utrzymanie status quo. „Po co cokolwiek zmieniać skoro do tej pory jakoś udało się przeżyć”. To jest sposób „myślenia” podświadomości lub bardzo dużej jej części. Nie chcemy się tak naprawdę zmieniać. Radykalna zmiana wymaga od nas zbyt dużego wysiłku. Jest zbyt trudna. Filozofia kaizen i strategia mininwyków szanuje ten opór. Proponuje ona wprowadzanie zmian, które nie wymagają wysiłku, zatem nie wywołują oporu ze strony podświadomości. Są to zmiany zbyt małe, by wywoływać opór.

Moc jednej pompki

Jeden z wielkich propagatorów tego podejścia, Stephen Guise, postanowił na przykład, że codziennie będzie robił tylko jedną pompkę. Chciał wyrobić w sobie nawyk regularnego ćwiczenia. Dziesięć lat do tego podchodził, próbował wiele razy, zaczynał i porzucał trening po paru tygodniach. Zmiany były zbyt duże i wywoływały zbyt duży opór. Kiedy myślał, że znowu musi pójść na godzinny trening, wszystko w nim krzyczało „nie”. Kiedy jednak zmienił strategię działania i postawił sobie zadanie „zrobię tylko jedną pompkę”, nie było problemu. Nie było żadnego oporu. Po prostu wstawał i robił jedną pompkę. Jednak w 90% podejść, kiedy już zrobił jedną pompkę, „coś” w nim mówiło: „hej, to nie jest takie trudne, mogę zrobić jeszcze parę dodatkowych pompek” i robił koleje ćwiczenia.

Jego zadaniem zawsze było zrobienie tylko jednej pompki, ale regularnie przekraczał normę. W ten sposób, po kilku miesiącach, działanie zostało przejęte przez jądra podstawy w jego mózgu. Wytworzył się nawyk codziennego ćwiczenia. Nie wymagało to z jego strony żadnego wysiłku woli ani stanu motywacji. Niezależnie od tego jak bardzo źle, czy podle się czuł, jak bardzo był zmęczony lub jak bardzo skomplikowała się jego sytuacja życiowa, zawsze był w stanie zrobić tą jedną pompkę dziennie. Czasami robił ją w łóżku, na chwilę przez zaśnięciem, gdy zapomniał poćwiczyć w ciągu dnia.

Paliwo sukcesu

Podobnie postąpił z pisaniem. Podjął zadanie pisania codziennie 50 słów, które regularnie przekraczał. Dzięki strategii mininawyków podniósł swoją produktywność jako pisarza trzykrotnie. W ten sposób można postąpić z każdym innym, dobrym nawykiem. To może być np. pice większej ilości wody, regularne uczenie się języka obcego, medytacja, praca twórcza, dokształcanie się, czytanie itd.

Motywacja jest zdecydowanie przereklamowana na rynku rozwoju osobistego, łatwo ją wzbudzić, ale także łatwo uzależnia. Dopamina, która aktywowana jest w stanie motywacji, aktywuje się także podczas przyjmowania kokainy, w uzależnieniu od seksu, hazardu, alkoholu itd. Nic dziwnego, że wśród ludzi zainteresowanych rozwojem osobistym możemy spotkać tysiące osób uzależnionych od przyjemnego stanu motywacji. Biegają z jednego treningu, kursu, warsztatu rozwoju osobistego na kolejny. Wydają tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy złotych, by „podładować akumulatory” w grupie prowadzonej przez charyzmatycznego guru, mistrza, motywatora itp. Kręcą się kółko, nie odnoszą żadnego sukcesu. W stanie przyjemnego podniecenia pod wpływem dopaminy, „oczekują na nagrodę”. Tak po prostu działa dopamina. „Dealerzy dopaminy” zawsze znajdą swoich klientów. Kiedyś jednak trzeba się z tego uzależnienia wyrwać i zacząć przeprowadzać prawdziwe zmiany życiowe oparte o właściwe narzędzia.