Motywacja jest przereklamowana?

W świecie rozwoju osobistego, trenerów, coachów, mówców motywacyjnych zajmujących się zmianą psychologiczną, samodoskonaleniem,  tworzeniem lepszej jakości życia podkreśla się powszechnie wagę motywacji. Jest ona rozumiana jako źródło energii, stan emocjonalny pełen zapału, wiary w powodzenie i chęci działania. Motywacja jako źródło energii do zmiany wytwarzana jest poprzez zastosowanie szeregu technik psychologicznych, od zwykłej rozmowy poczynając, poprzez ćwiczenia z wizualizacją, pracę z ciałem, a na kilkudniowych treningach motywacyjnych kończąc.

Przyjemność motywacji

Stan motywacji wiąże się bardzo silnie ze specyficznym „koktajlem” neurotransmiterów i neurohormonów w ciele i mózgu, wśród których ogromną rolę odgrywa dopamina – neuroprzekaźnik, będący paliwem układu nagrody w mózgu, a właściwie układu oczekiwania nagrody. Stan motywacji to stan podwyższonego poziomu energii i oczekiwania nagrody, przyjemny stan podniecenia, który ma być motorem zmiany. Bardzo łatwo w to uwierzyć, ponieważ pod wpływem motywacji mamy mnóstwo energii i czujemy to w swoim ciele i umyśle. Stan ten jest także dość łatwo wywołać.

Okazuje się jednak, że badania nie potwierdzają wielkiej roli motywacji w dokonywaniu trwałych zmian, na którym ludziom zależy. Jeżeli chcemy zmienić nawyki żywieniowe i ruchowe, by jeść mniej, ale za to bardziej zdrowego i odżywczego jedzenia, więcej się ruszać, regularnie ćwiczyć, medytować, uczyć się języków itd., pokładamy wielką nadzieję w motywacji. Wszędzie podkreśla się jej rolę, ale nie ona jest najistotniejszym czynnikiem zmiany.

Motywacja jest bowiem zmienna, zależy od bardzo wielu czynników: od poziomu glukozy we krwi, od pogody, od nastroju, od okoliczności życiowych i innych zmiennych, które na poziom motywacji bardzo wpływają. Osoby pracujące nad zmianą zachowań i nawyków, często stają przed ścianą. Po kilku dniach silnej motywacji nic im się po prostu nie chce dalej pracować nad zmianą. Czują wypalenie i nawet „nie chce im się chcieć” cokolwiek robić. Jest to związane właśnie ze zmienną naturą motywacji, rozumianej jako stan emocjonalny, stan energetyczny. Zmienność jest jej naturą, podczas gdy do skutecznego działania potrzebna jest systematyczność.

Siła woli

Osoby odnoszące sukces w zmianie osobistej, z pewnością czują motywację na początku treningu nowego zachowania. Po jej wyczerpaniu korzystają z innego „paliwa” zmiany – siły woli, która służy do wyrobienia nowych nawyków. Siła woli jest uzależniona od aktywności kory przedczołowej, od poziomu stresu, od ilości podejmowanych decyzji. Zależy też od głębokiej motywacji, która nie jest jedynie stanem emocjonalnym, przyjemnym podnieceniem i ochotą na działanie, lecz jest głębokim zrozumieniem wartości, które stoją za zmianą. Osoby odnoszące sukces działają nawet wtedy, gdy nie mają ochoty na działanie, nawet wtedy gdy im się nie chce. W ten sposób korzystają ze swojej siły woli, która podlega treningowi. Siła woli jest bowiem bardzo podobna do siły mięśni. Wyczerpuje się z czasem, zużywa się w miarę kolejnych zadań, regeneruje się podczas przerwy, podczas snu, relaksacji itp. Podlega ona również treningowi, można ją po prostu w sobie wyćwiczyć, podejmując różnego rodzaju ćwiczenia.

Zauważono np. że osoby, które dbają o to, by regularnie medytować przez 10 minut dziennie, co jest stosunkowo niewielkim wysiłkiem dla siły woli, mają tendencję, by trzymać się nowej diety, regularnie ćwiczyć, czy lepiej dbać o swój budżet, wydając mniej pieniędzy na zaspokajanie chwilowych „zachcianek”. Podobny efekt zauważono u osób rozpoczynających regularne ćwiczenia. Jeżeli siła woli jest zaangażowana w niewielkim stopniu w jakieś systematyczne działanie, rośnie jak ćwiczony mięsień i potrafi udźwignąć dodatkowe obciążenia, np. lepiej trzyma się diety.

Potęga nawyków

Z czasem nowe działanie, podtrzymywane dzięki sile woli, zostaje przejmowane przez inne części naszego mózgu, tzw. jądra podstawy i stają się naszymi nawykami. Nie zużywamy wtedy na ich wykonywanie prawie żadnej energii. Wieloletni zawodnik albo mużyk, codziennie ćwiczy nawet nie zastanawiając się nad tym. To codzienna rutyna, rytuał nad którym nawet się nie zastanawia. Nie podejmuje decyzji, więc działanie nie wymaga od niego siły woli. Stało się nawykiem. To jest ideał skutecznego działania.

Badania nad osobami osiągającymi sukcesy potwierdziły, że najważniejszym czynnikiem sukcesu jest umiejętność wytworzenia w sobie szeregu właściwych nawyków działania. Niezależnie od poziomu motywacji, od poziomu energii wykonujemy swoje zadania. To jest najważniejszy składnik sukcesu. W tworzeniu nowych nawyków może nam bardzo pomóc trening siły woli, wysoki poziom świadomości (mindfulness), zdolność do uświadamiania sobie rządzących nami schematów myślenia, reakcji i emocji, umiejętność dystansowania się wobec nich oraz zarządzania nimi (medytacja). Można także skorzystać ze strategii mininawyków, wynikająca z filozofii kaizen.

Wychodzi ona z założenia, że największym problemem w tworzeniu nowych nawyków jest opór ze strony podświadomości, której zasadniczym zadaniem jest utrzymanie status quo. „Po co cokolwiek zmieniać skoro do tej pory jakoś udało się przeżyć”. To jest sposób „myślenia” podświadomości lub bardzo dużej jej części. Nie chcemy się tak naprawdę zmieniać. Radykalna zmiana wymaga od nas zbyt dużego wysiłku. Jest zbyt trudna. Filozofia kaizen i strategia mininwyków szanuje ten opór. Proponuje ona wprowadzanie zmian, które nie wymagają wysiłku, zatem nie wywołują oporu ze strony podświadomości. Są to zmiany zbyt małe, by wywoływać opór.

Moc jednej pompki

Jeden z wielkich propagatorów tego podejścia, Stephen Guise, postanowił na przykład, że codziennie będzie robił tylko jedną pompkę. Chciał wyrobić w sobie nawyk regularnego ćwiczenia. Dziesięć lat do tego podchodził, próbował wiele razy, zaczynał i porzucał trening po paru tygodniach. Zmiany były zbyt duże i wywoływały zbyt duży opór. Kiedy myślał, że znowu musi pójść na godzinny trening, wszystko w nim krzyczało „nie”. Kiedy jednak zmienił strategię działania i postawił sobie zadanie „zrobię tylko jedną pompkę”, nie było problemu. Nie było żadnego oporu. Po prostu wstawał i robił jedną pompkę. Jednak w 90% podejść, kiedy już zrobił jedną pompkę, „coś” w nim mówiło: „hej, to nie jest takie trudne, mogę zrobić jeszcze parę dodatkowych pompek” i robił koleje ćwiczenia.

Jego zadaniem zawsze było zrobienie tylko jednej pompki, ale regularnie przekraczał normę. W ten sposób, po kilku miesiącach, działanie zostało przejęte przez jądra podstawy w jego mózgu. Wytworzył się nawyk codziennego ćwiczenia. Nie wymagało to z jego strony żadnego wysiłku woli ani stanu motywacji. Niezależnie od tego jak bardzo źle, czy podle się czuł, jak bardzo był zmęczony lub jak bardzo skomplikowała się jego sytuacja życiowa, zawsze był w stanie zrobić tą jedną pompkę dziennie. Czasami robił ją w łóżku, na chwilę przez zaśnięciem, gdy zapomniał poćwiczyć w ciągu dnia.

Paliwo sukcesu

Podobnie postąpił z pisaniem. Podjął zadanie pisania codziennie 50 słów, które regularnie przekraczał. Dzięki strategii mininawyków podniósł swoją produktywność jako pisarza trzykrotnie. W ten sposób można postąpić z każdym innym, dobrym nawykiem. To może być np. pice większej ilości wody, regularne uczenie się języka obcego, medytacja, praca twórcza, dokształcanie się, czytanie itd.

Motywacja jest zdecydowanie przereklamowana na rynku rozwoju osobistego, łatwo ją wzbudzić, ale także łatwo uzależnia. Dopamina, która aktywowana jest w stanie motywacji, aktywuje się także podczas przyjmowania kokainy, w uzależnieniu od seksu, hazardu, alkoholu itd. Nic dziwnego, że wśród ludzi zainteresowanych rozwojem osobistym możemy spotkać tysiące osób uzależnionych od przyjemnego stanu motywacji. Biegają z jednego treningu, kursu, warsztatu rozwoju osobistego na kolejny. Wydają tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy złotych, by „podładować akumulatory” w grupie prowadzonej przez charyzmatycznego guru, mistrza, motywatora itp. Kręcą się kółko, nie odnoszą żadnego sukcesu. W stanie przyjemnego podniecenia pod wpływem dopaminy, „oczekują na nagrodę”. Tak po prostu działa dopamina. „Dealerzy dopaminy” zawsze znajdą swoich klientów. Kiedyś jednak trzeba się z tego uzależnienia wyrwać i zacząć przeprowadzać prawdziwe zmiany życiowe oparte o właściwe narzędzia.