Miliony ludzi na całym świecie prowadzą nierówną walkę ze swoją tuszą. Podejmują heroiczne wysiłki, by pozbyć się kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu kilogramów tłuszczu ze swego ciała. Nie można im odmówić motywacji, ani siły woli. Z pewnością bardzo chcą osiągnąć trwały sukces. Mają ogromną motywację, a jednak ponoszą porażkę. Przechodzą na dietę, nadzwyczajnym wysiłkiem woli rezygnują z węglowodanów, słodyczy, radykalnie obniżają ilość spożywanych kalorii, zaczynają zrzucać wagę, osiągają nawet swój cel, który sobie wyznaczyli i po krótszym lub dłuższym czasie, wracają do początkowej wagi, a nawet ją przekraczają.
Dlaczego wracamy do poprzedniej wagi?
Efekt jojo, obserwowany przez miliony widzów na przykładzie walki z nadwagą, którą toczyła słynna amerykańska prezenterka telewizyjna i autorka znakomitych programów, Oprah Winfrey, dopada wcześniej czy później każdego, kto odchudza się stosując restrykcyjną dietę.
Gdy Oprah zaczynała pracować jako prezenterka wiadomości, jej waga skoczyła z pięćdziesięciu siedmiu do sześćdziesięciu trzech kilogramów. Dziennikarka poszła więc do dietetyka, który wyznaczył jej plan odchudzania „tysiąc dwieście kalorii dziennie”. Oprah przeszła na dietę, straciła trzy kilogramy w pierwszym tygodniu, a po miesiącu ponownie ważyła pięćdziesiąt siedem kilogramów. Potem jednak stopniowo przybierała na wadze, a gdy dobiła do dziewięćdziesięciu sześciu kilogramów, na cztery miesiące zrezygnowała z pokarmów stałych. Na płynnych suplementach diety przeżyła cztery miesiące, chudnąc do sześćdziesięciu sześciu kilogramów. Wystarczyło kilka lat, żeby stała się cięższa niż kiedykolwiek. Utyła do stu siedmiu kilogramów, a jej pamiętnik zapełnił się modlitwami o schudnięcie. Kiedy nominowano ją do nagrody Emmy, modliła się o zwycięstwo Phila Donahue, swojego rywala z innego talk-show. Jak potem wspominała: „Nie musiałabym wtedy wystawiać się na pośmiewisko, staczając tłusty zadek z krzesła i idąc środkiem sali na estradę”. (R.F. Baumeister, J. Tierney – „Siła woli”. Media Rodzina, Poznań 2013).
Mechanizm jojo
Grube szczury w laboratorium, gdy pierwszy raz przechodzą na dietę chudną dość szybko. Potem, gdy mogą jeść co chcą, tyją, wracają do pierwotnej wagi, a nawet ją przekraczają. Kolejna dieta również powoduje chudniecie, ale w wolniejszym tempie, za to powrót do diety „jedzta, co chceta i ile chceta” powoduje szybki powrót do wagi. Po trzech lub czterech takich cyklach, dieta odchudzająca przestaje działać. Szczury konsumują o wiele mniej kalorii, ale nie tracą na wadze!
Diety restrykcyjne nie działają. Diety szkodzą! Teraz wiemy to już z całą pewnością. A jednak wciąż ludzie do nich wracają. Najpopularniejsza wskazówka, którą można usłyszeć podczas walki z otyłością brzmi: musisz mniej jeść i więcej się ruszać! Eureka! Wspaniała rada! Jaka prosta i w swojej prostocie genialna! Przypomina inną, równie często powtarzaną radę, pozwalającą osiągnąć sukces finansowy: musisz więcej zarabiać i mniej wydawać! Super! Odmianą tej „genialnej” rady jest stwierdzenie: „musisz więcej sprzedawać swoich produktów lub usług”! No i pozamiatane. Można iść do domu, koniec szkolenia.
Dlaczego ludzie ponoszą porażki?
Mnóstwo starych, tradycyjnych strategii pozbywania się nadwagi po prostu nie działa, ponieważ pochodzą one z tzw. zdroworozsądkowego sposobu myślenia o ludzkim zachowaniu. W świetle najnowszych badań nasze zachowania jednak wcale nie są zdroworozsądkowe lecz podlegają wielu skomplikowanym mechanizmom psychologicznym. Wiele z tych mechanizmów zaskakują badaczy, a nawet wprawiają ich w osłupienie! Choć bardzo pragniemy zachowywać się racjonalnie, dokonywać przemyślanych decyzji i kierować się zdroworozsądkowym myśleniem, to praktyka jest zupełnie inna. Mózg nie zawsze zachowuje się zgodnie z tymi regułami, a nasze zachowania często nas samych zaskakują, a nawet rozczarowują.
Dziś potrafimy już konstruować strategie psychologiczne, które biorą pod uwagę paradoksalną naturę naszego mózgu, ale wiedza na ten temat z trudnością przebija się do powszechnej świadomości, ponieważ ludzie wciąż wolą wierzyć, że są istotami racjonalnymi z natury. Jednym z tajemniczych mechanizmów funkcjonowania naszego umysłu, który nie sprzyja redukcji tłuszczu w naszym ciele oraz zmianie nawyków żywieniowych jest tzw. efekt odbicia. Znamy go wszyscy, choć nie wyciągamy z tych obserwacji właściwych wniosków.
Siła woli nie działa!
Kiedy słynny pisarz rosyjski Lew Tołstoj był jeszcze dzieckiem, jego starszy brat przeprowadził na nim pewien eksperyment. Posadził go w kącie i powiedział, ze nie może stamtąd wyjść, dopóki nie przestanie myśleć o białym niedźwiedziu. Po dłuższym czasie brat powrócił, by zastać małego Lwa Tołstoja w kącie, sparaliżowanego natrętnymi myślami o białym niedźwiedziu.
Amerykański badacz, autor terminu „efekt odbicia” Daniel Wegner, przeprowadził wiele eksperymentów potwierdzających działanie tego efektu. Próba tłumienia swoich myśli i uczuć przynosi odwrotny skutek. Im bardzie pragniemy zasnąć, tym mniejszą mamy szansę na zaśnięcie. Osoba na diecie bez węglowodanów, marzy o ciepłych bułeczkach i chałce z masłem.
Mózg działa jak radar
Im bardziej staramy się o czymś nie myśleć, tym bardziej nasza podświadomość, czyli mózg, będzie podsuwał nam myśli na ten temat. Jeżeli coś określimy jako „zagrożenie”, mózg będzie nastawiony na wyszukiwanie tego zagrożenia. Ten mechanizm umożliwił przetrwanie naszemu gatunkowi przez miliony lat ewolucji. Jeżeli zatem postanowisz: „od dziś rezygnuję ze słodyczy, nie jem żadnych słodyczy, słodycze to zło”, twój mózg umieści słodycze w kategorii „zagrożenia” i będzie jak radar wyszukiwał wszelkich zagrożeń, by ich uniknąć. Zatem twoja podświadomość będzie nastawiona na wyszukiwanie słodyczy!
Wchodzisz do sklepu, a tam mnóstwo wspaniałych słodkości! Tu ciasteczka, tam czekoladki, batoniki, chipsy, cukiereczki! Mnóstwo tego jest! Więcej niż zwykle! I do tego jakie smaczne! Twój mózg natychmiast przypomni Ci cudowny smak twoich ulubionych czekoladowych cukierków. Gdzie one są? O leżą tam… ale nie! Nie mogę o nich myśleć! One są złe! Ten cudowny smak jest zły! Nie mogę, nie powinienem… i co? Kupujesz pół kilograma. Twój mózg doprowadził Cię do tego, że nie mogłeś oprzeć się pragnieniu. Tak to działa. Lubimy myśleć, że potrafimy panować nad swoją podświadomością, ale to złudzenie. Przekonali się o tym wielokrotnie ci, którzy robili tzw. noworoczne postanowienia o rzuceniu palenia, czy zaprzestaniu jedzenia słodyczy. To po prostu nie działa. Nie w ten sposób.
Zgubne poczucie winy
Innym mechanizmem, którego ludzie nie biorą pod uwagę przy pozbywaniu się niekorzystnych nawyków i nałogów jest błędne koło poczucia winy. Alkoholik kiedy się upije, na drugi dzień ma poczucie winy, że to zrobił, ale żeby uwolnić się od poczucia winy, musi sięgnąć po alkohol. Osoba obżerająca się ma poczucie winy, że znowu wrzuciła w siebie obiad o wartości 2000 kcal (drugi już dzisiaj), ale żeby poradzić sobie z tą emocją, stosuje strategię „zajadania złych emocji„, czyli poprawia sobie nastrój, sięgając po tabliczkę (czasem dwie) czekolady lub wiaderko lodów. Błędne koło. Poczucie winy to stres. Dziś wiem już że hormony stresu mają dodatkowe, uboczne działanie. Zwiększają wrażliwość neuronów dopaminergicznych, czyli tych obszarów mózgu, które są uwrażliwione na działanie dopaminy, substancji pobudzającej nasz układ nagrody w mózgu.
Im większy stres przeżywasz, tym bardziej pobudzasz w sobie potrzebę, oczekiwanie doświadczania jakiejś nagrody, czyli przyjemności. Kiedy mąż pokłóci się z żoną, idzie na wódkę do baru. Kiedy dziewczyna rozstanie się ze swoim partnerem, siada wieczorem przed telewizorem z wiaderkiem lodów czekoladowo-waniliowych. Po awanturze z rodzicami heroinista natychmiast musi wyjść i dać sobie w żyłę. Stres aktywuje złe nawyki, które związane są z obietnicą nagrody. Dotyczy to każdego człowieka. Różnimy się tylko sposobem nagradzania się. Najczęściej mechanizm ten popycha nas w złą stronę. Jedzenie bardzo często jest nagrodą. Nasz mózg uczy się tego od dzieciństwa, gdy za dobre zachowanie dostawialiśmy słodycze, gdy po zdanych egzaminach szliśmy na wystawny obiad itp. W naszej kulturze jedzenie jest nagrodą, wiąże się z celebracją sukcesu.
Aikido umysłu
Nie łatwo jest żyć bez nagród, bez przyjemności. Na szczęście w skutecznych strategiach odchudzania nikt do tego nie namawia! Odchudzanie to nie jest samoumartwianie się, to nie jest praktykowanie ascezy! Podobnie jak w aikido, japońskiej sztuce walki, chodzi o to, by umieć wykorzystać energię przeciwnika i skierować ją w inną stronę. Nauka i badania nad mózgiem dostarczają nam wiedzy jak to zrobić. Nie jesteśmy już skazani na stare, nieskuteczne, „zdroworozsądkowe” sposoby odchudzania się. Dzięki nauce i badaniom możemy dziś pokonać samolotem odległość dzielącą Nowy Jork od Warszawy w kilkanaście godzin, podczas gdy jeszcze 100 lat temu trzeba było na to paru tygodni podróży statkiem. Taki sam, a nawet większy rozwój notujemy w nauce o funkcjonowaniu naszego mózgu oraz podświadomości. Naprawdę nie musimy płynąć wielu tygodni do naszego celu jakim jest mniej tkanki tłuszczowej, możemy tam dolecieć w kilkanaście godzin!
Uwaga! Jeżeli interesuje Cię internetowy kurs „Psychologia odchudzania”, kliknij w ten link. Znajdziesz tam także linki do nagrań hipnotycznych wspomagających odchudzanie, takich jak „Stabilizator diety”, „Motywacja do ćwiczeń” czy „Post w JemNieJem”.
Fanatycy wizualizacji
Nie jest to odosobniony przypadek niewłaściwego użycia potęgi wizualizacji. Jedne z badań wykazały, że studenci, którzy regularnie wizualizowali, że zdają świetnie egzaminy, osiągali gorsze wyniki podczas egzaminów, niż ich koledzy, którzy nie wizualizowali. Ich podświadomość została przekonana, że świetnie zdadzą egzamin. Nie generowała więc impulsu w postaci lęku, który ich kolegów popychał do rzetelnej nauki. Uczyli się o wiele mniej, więc gorzej zdali egzaminy.
Osoba chcąca zainstalować w swojej podświadomości upodobanie do aktywności fizycznej, powinna po pewnym czasie stosowania transu autohipnotycznego, w którym przeżywa głębokie zadowolenie, wręcz ekstatyczną radość z ćwiczeń siłowych, podjąć eksperymentalną próbę krótkiego treningu z niewielkimi ciężarami. To może być dosłownie 10 minutowy trening, w którym ćwiczeniom towarzyszy kultywowanie w sobie głębokiej satysfakcji. Jest to właściwie ćwiczenie w lekkim transie, nawiązującym do głębokiego transu hipnotycznego.
Osoba chcąca pozbyć się lęku przed publicznymi występami, może aranżować sytuacje, gdy przyciągnie na siebie uwagę większej grupy ludzi. Na zebraniu w szkole, w pracy, na otwartym wykładzie, może zadać pytanie lub podzielić się jakąś wątpliwością. Ktoś, kto chce się pozbyć nałogu, może odmówić papierosa, gdy ktoś częstuje, albo przeżyć pół dnia bez papierosa. Mam znajomą, która nie pali tylko przez jeden dzień. Pewnego dnia rano wstała i stwierdziła, że nie będzie palić tylko przez jeden dzień. Udało się jej to bez problemu. Następnego dnia wstała i stwierdziła, że dziś też nie będzie palić tylko przez ten dzień. I w ten sposób nie pali już kilka lat. Oczywiście z czasem zapomniała, że była kiedykolwiek osobą palącą. Nie musiała już każdego dnia podejmować tego rodzaju „eksperymentu”, po prostu przestała o tym myśleć. Nowe zachowanie całkowicie się zautomatyzowało, zostało przejęte przez podświadomość.
Autohipnoza jest jednym z najpotężniejszych, znanych od tysięcy lat, sposobów przemiany wewnętrznej. Dzięki autohipnozie możemy wpływać na programy w podświadomości. Programy te rządzą naszym postrzeganiem rzeczywistości, reakcjami na zewnętrzne bodźce oraz zachowaniami i nawykami. Można wręcz powiedzieć, że podświadome programy rządzą naszym życiem. Zanim świadomość „ogarnie” to, co się z nami dzieje, podświadomość już zareaguje, odpowiednio zinterpretuje bodziec i aktywuje adekwatne zachowanie.
Dzięki autohipnozie możemy „wdrukować” sobie w podświadomość nowe wzorce, nowe przekonania, które będą tak samo automatycznie rządzić naszymi zachowaniami i reakcjami, bez wysiłku. Jest to możliwe dzięki zjawisku neuroplastyczności mózgu. Mózg może tworzyć nowe połączenia neuronowe, ale wymaga to odpowiedniej praktyki. Nie wystarczy tylko świadome myślenie, czy też powtarzanie afirmacji. Myśli trzeba przekształcić w doświadczenie. Dlatego właśnie używamy podczas autohipnozy transu. Trans pozwala skupić się na nowym, wyobrażonym doświadczeniu tak głęboko, że świat zewnętrzny przestaje się liczyć. Tylko podczas takiego procesu przekształcamy nasz mózg zgodnie z naszymi planami. Im bardziej realny jest dla nas świat wyobrażony, im głębiej i częściej go przeżywamy, tym silniejsze pozostawia ślady w sieci neuronowej.
Autohipnozy może nauczyć się każdy i każdy jest do niej zdolny, podobnie jak do mówienia językiem obcym czy tańca. Są oczywiście osoby wybitnie utalentowane w tej dziedzinie. Wchodzą w niezwykle głęboki trans, graniczący wręcz ze świadomym śnieniem (które jest dla mnie jedną z najgłębszych form autohipnozy) od pierwszej sesji. Jednak każdy jest w stanie wejść w lekki trans, który w miarę rzetelnej praktyki będzie się pogłębiał. W praktyce autohipnozy również można się doskonalić i opanować ją w sposób mistrzowski. Można jej się nauczyć, korzystając z pomocy hipnotyzera, na treningach i warsztatach autohipnozy. Można także nauczyć się jej lub samodzielnie, korzystając z nagrań audio lub opisów ćwiczeń w książkach. Kontakt z wykwalifikowanym praktykiem pomoże jednak zaoszczędzić mnóstwo czasu, rozwiać wątpliwości i uniknąć błędów w praktyce.
Taka możliwość fascynuje współczesnych ludzi oraz menedżerów wielkich międzynarodowych koncernów. Zauważyli oni, że po paru godzinach intensywnej pracy, wydajność pracowników drastycznie spada. Odkryli, że nawet krótka, 12-minutowa forma transu relaksacyjnego w stanie alfa i theta może spowodować, że pracownicy będą bardziej wydajni, skupieni na pracy i jednocześnie zadowoleni. W wielu firmach w Hong-Kongu czy Singapurze, a więc w kulturze, w której docenia się znaczenie medytacji i wewnętrznego skupienia w pracy, stworzono specjalne „pokoje wyciszenia”. Pracownik może w nich doświadczyć głębokiej relaksacji oraz szybko zregenerować swoje siły.
Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, całe zmęczenie zniknęło w kilka sekund. Poczułem ekscytację, radość i niesamowitą ilość energii. Każdy z nas przeżył nie raz takie doświadczenie. Czasami ukryta energia mobilizowana jest przez jakieś wyzwanie, albo sytuację zagrażającą naszemu (albo naszych bliskich) zdrowiu lub życiu. Znane są historie ludzi, którzy w takich sytuacjach wykrzesywali z siebie nieprawdopodobne siły fizyczne i psychiczne.
Każdy z nas może wykorzystać stan naturalnego transu do takiej regeneracji, przed drugą połową dnia, by być w lepszej formie w pracy czy na wieczornym przyjęciu. Wystarczy tylko wejść w stan transu, czyli stan głębokiego rozluźnienia mięśni oraz jednoczesnego skupienia uwagi (np. na oddechu). To ułatwi aktywowanie w podświadomości ukrytych zasobów energii. Najprostszym sposobem aktywacji zasobów energii jest przywołanie żywego wspomnienia sytuacji z przeszłości, w której doświadczyliśmy ich pobudzenia. Podobnie jak w moim przykładzie z telefonem od dawno nie widzianego przyjaciela. Przywołanie żywego wspomnienia lub wyobrażenie sobie podobnej sytuacji na zasadzie „jak by to było, gdybym przeżył coś takiego”, pozwala aktywować energię z podświadomości.
Ważnym elementem nagrania jest także precyzyjnie dobrana muzyka, która towarzyszy kolejnym etapom procesu pobudzania podświadomej energii i regeneracji sił. Po pewnym czasie, po kilkunastu a czasem kilkudziesięciu odtworzeniach nagrania, podświadomość użytkownika doskonale zna już kolejne kroki procesu oraz kojarzy je ze słyszana muzyką. Można wtedy przejść do etapu słuchania samej tylko muzyki, bez głosu prowadzącego. Mechanizm kotwiczenia (warunkowania) spowoduje pojawienie się takiego samego, a często nawet głębszego, efektu odświeżenia energii. Ćwiczący może już samodzielnie kontrolować kolejne etapy procesu i dostosować je do osobistych preferencji, skupiając się np. na innych, bardziej osobistych obrazach lub odczuciach płynących z ciała.
W pracy z podświadomością i w rozwoju osobistym ogromne znaczenie ma „wolność emocjonalna”. Mówi się o zamknięciu relacji z przeszłości, wybaczeniu, oczyszczeniu czy też uzdrowieniu przeszłości. Kiedy nie jesteśmy wolni emocjonalnie i w podświadomości tkwią jakieś nieprzepracowane psychologicznie problemy, nie mamy wystarczającej ilości energii i uwagi, by rozwijać się w kierunku wyższych stanów świadomości. Nasz rozwój powinien być harmonijny i łagodnie przekraczać kolejne etapy.
Trudno jest medytować i utrzymać skupienie umysłu na jednym obiekcie, gdy na powierzchnię świadomości wciąż napływają obsesyjne wręcz myśli o starych, często źle zakończonych relacjach. Dotyczy to wszelkich relacji, które były bardzo silne (członkowie rodziny, rodzice, dzieci, bracia i siostry, przyjaciele, mężowie i żony, kochankowie, a nawet współpracownicy lub wspólnicy w biznesie), ale zakończyły się rozstaniem w gniewie, poczuciu krzywdy, poczuciu winy, żalu itp. Potrzebne jest nam oczyszczenie, uzdrowienie takiej relacji, ponieważ zakończyła się ona tylko na poziomie fizycznym. Psychologicznie, podświadomie wciąż trwa i pochłania naszą energię psychiczną.
Rozstanie może także dotyczyć ostatecznego rozstania jakim jest śmierć bliskiej osoby. Każdego z nas spotyka to wcześniej czy później. Bardzo często mamy wtedy wrażenie, że nie powiedzieliśmy tej osobie wszystkiego, co byśmy chcieli, że nie pożegnaliśmy się właściwie, albo rozstaliśmy się w gniewie. To bardzo trudne sytuacje, które wymagają odpowiedniego zakończenia relacji, przeżycia żałoby oraz zamknięcia jej w podświadomości tak, by uwolnić energię psychiczną. Wtedy dopiero można iść dalej, można nawiązać nową, autentyczną, wolną relację z kolejną osobą. Stary związek nie będzie już wywierał na nas podświadomej presji.
W tym stanie podświadomość otwarta jest na wszelkie uzdrawiające sugestie i łatwo poddaje się „przeprogramowywaniu” przekonań i postrzegania przeszłości. Często odbywa się to w formie obrazowej, symbolicznej. Wiele osób spotyka wtedy osoby zmarłe lub te, z którymi się rozstały w złych emocjach i naprawia symbolicznie tą relację. To może być, i bardzo często bywa, spotkanie bez słów. Łagodny uśmiech tej osoby lub przytulenie. Pozwolenie na to, by dalej poszła własną drogą. Rozstanie, uwolnienie z poczuciem spokoju, naturalnej tęsknoty i jednocześnie z poczuciem wiecznego, ale zdrowego związku, który nie fiksuje energii, ale ją uwalnia. Innym rodzajem doświadczenia jest przeniesienie świadomości w ciało drugiej osoby i spojrzenie na relację z siebie samego z drugiej strony. To także bywa niezwykle silne, uwalniające doświadczenie.
Wśród osób zainteresowanych rozwojem osobistym, samodoskonaleniem, praca z podświadomością krąży od wielu lat pewien mit, któremu i ja sam, na początku swojej przygody z autohipnozą, uległem. Mit rozpowszechniany przez wielu zwolenników tzw. pozytywnego myślenia, prawa przyciągania oraz mówców motywacyjnych. Mówi on o tym, że należy wizualizować swój cel i nie interesować się metodami jego spełnienia. Wszechświat, wyższa inteligencja zadba o resztę. Wystarczy jedynie mocno skupić się na samym celu, wyobrażać go sobie plastycznie i realistycznie, a podświadomość znajdzie sposoby na przyciągniecie tego celu do naszego życia. Na tym oparty jest m.in. cały przemysł (film, wykłady, setki szkoleń itp.) związany z książką Rhondy Byrne pt. „Sekret”.
Wizualizacja wspaniałego celu może demotywować do działania! Studenci, którzy wierzyli że wizualizacja pomoże im zdać egzamin po prostu mniej się uczyli, pracownicy, którzy wierzyli w prawo przyciągania, rzadziej wysyłali swoje CV atrakcyjnym pracodawcom, pozwalali by załatwił to za nich wszechświat lub wyższa siła! W psychologii rozpoznano także istnienie dwóch rodzajów systemów motywacyjnych: system chłodny i gorący. Pierwszy angażuje ośrodki mózgowe położone głównie w płacie czołowym, najbardziej rozwiniętej części naszego mózgu oraz hipokampie. System ten związany jest z logicznym myśleniem, kalkulacją, spokojnym rozważaniem argumentów, podejmowaniem racjonalnych decyzji itp. Działa wolno i jest skomplikowany. Pomimo, ze Ci się nie chce, wychodzisz na dwór wieczorem, by pobiegać, ponieważ chcesz zrzucić parę kilo przed wakacjami. Obok niego istnieje system gorący, związany z ciąłem migdałowatym, który odpowiada za reakcje natychmiastową, instynktowną, intuicyjną. Związany z emocjami, jest szybki i prosty. Coś wygląda apetycznie to sięgasz po to i zjadasz. Ten system dominuje o dzieci.
Wszyscy doskonale wiemy jak ogromną moc posiada nasza podświadomość. Odpowiada ona nie tylko za nasze zdrowie, ciało i różnego rodzaju nawyki ale także za sposób filtrowania informacji ze świata zewnętrznego tak, że jedni dostrzegają różne okazje i możliwości dookoła siebie (niektórzy nazywają to „prawem przyciągania”), a inni ich nie zauważają. Praca z podświadomością może przynosić niezwykłe rezultaty, dosłownie zmieniać fundamentalnie nasze życie. Począwszy od wyleczenia wielu chorób, pozbycia się nadwagi, czy zmiany nawyków, a na powodzeniu finansowym, czy zdolności „przyciągania” odpowiednich ludzi do swojego życia, kończąc. Istnieje wiele technik i metod pracy z podświadomością o charakterze psychologicznym, ezoterycznym, czy wręcz magicznym.
Pierwszym poziomem mocy nadświadomości jest wyjątkowo skuteczność stanu transpersonalnego w usypianiu, czy też pomijaniu oporu przed zmianą, który jest zawsze obecny w podświadomości. Podejmując wysiłki w kierunku jakiejś zmiany w podświadomości, np. zmiany nawyków żywieniowych przy odchudzaniu, zawsze spotkamy się z oporem tej części podświadomości, która dba o zachowanie starych sposobów funkcjonowania i postrzegania rzeczywistości. Ta część jest zawsze obecna, aktywna i jest nam zazwyczaj bardzo potrzebna, zabezpieczając integralność naszej osobowości, stałość modelu świata, który zapewnia nam zdrowie psychiczne. Niestety, jednocześnie jest ona generatorem oporu przed zmianą, na której nam zależy na świadomym poziomie.
Stan transpersonalny polega m.in. na tym, że praktycznie doświadczamy wolności odróżnienia swojego prawdziwej tożsamości (prawdziwego ja) od umysłu i procesu myślenia. Jest to stan bardzo prosty do osiągnięcia. Nie ma w nim niczego nadzwyczajnego, pomimo to większość ludzi doświadcza go raczej rzadko. Nie jest stanem ekstatycznym, żadnym psychologicznym fajerwerkiem. Jest raczej stanem głębokiego spokoju, poczucia absolutnej wolności, naturalności i jednocześnie stanem troskliwej akceptacji tego, co jest. Jest to stan kochającego (nie chodzi tu o emocje, a raczej o egzystencjalną postawę) świadka, obserwatora naszych emocji, wrażeń zmysłowych, myśli i doświadczeń psychicznych. Kiedy pojawia się opór podświadomości, poprzez samą obecność stanu transpersonalnego, opór przestaje mieć znaczenie. Podświadomość staje się o wiele bardziej „plastyczna”, ponieważ granice „ego” w stanie transpersonalnym zostają rozpuszczone, a nasza świadomość przekracza (transcenduje) starą, biograficzną, uwarunkowaną historią tożsamość.
Jak już napisałem w poprzednim artykule, podstawą porozumienia jest zbudowanie rapportu poprzez dopasowanie się postawą ciała, tonem i tempem głosu do rozmówcy. Pisałem też o używaniu słów uwzględniających preferowany przez naszego rozmówcę kanał percepcyjny (wzrokowiec, słuchowiec, kinestetyk). Pojecie rapportu może być jednak rozszerzone także na używanie charakterystycznych dla naszego rozmówcy słów, które mają u niego znaczenie emocjonalne. Są to tzw. słowa i zwroty transowe, czyli słowa i zwroty, których sam używa w momencie, gdy daje wyraz swoim emocjom. Na przykład, możemy zauważyć, że podczas rozmowy, na określenie bardzo silnego pragnienia, nasz rozmówca użyje frazy: „i wiesz, to jest tak, jak wtedy, gdy coś zajdzie ci za skórę tak bardzo, że nie możesz już wytrzymać”. Warto zapamiętać taką frazę i użyć jej w momencie, gdy będziemy chcieli dotrzeć do jego podświadomości „instalując” mu silne pragnienie.
Wśród wielu technik hipnozy konwersacyjnej są tzw. „słowa mocy”, które mają niezwykłą siłę oddziaływania na podświadomość i zachowania ludzi. Jednym z takich słów jest słowo „ponieważ”. Siła jego oddziaływania jest wręcz magiczna. Użyte we właściwym czasie i miejscu potrafi zdziałać prawdziwe cuda. Jeden z najbardziej znanych ekspertów od technik wpływania na ludzi dr Robert Cialdini opisuje słynny eksperyment w którym młoda kobieta prosiła o drobną przysługę grupę osób stojących w kolejce do kserokopiarki. Swoją prośbę formułowała w różny sposób, by zbadać reakcje ludzi w kolejce.