Odchudzanie zaczyna się w głowie

Miliony ludzi na całym świecie prowadzą nierówną walkę ze swoją tuszą. Podejmują heroiczne wysiłki, by pozbyć się kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu kilogramów tłuszczu ze swego ciała. Nie można im odmówić motywacji, ani siły woli. Z pewnością bardzo chcą osiągnąć trwały sukces. Mają ogromną motywację, a jednak ponoszą porażkę. Przechodzą na dietę, nadzwyczajnym wysiłkiem woli rezygnują z węglowodanów, słodyczy, radykalnie obniżają ilość spożywanych kalorii, zaczynają zrzucać wagę, osiągają nawet swój cel, który sobie wyznaczyli i po krótszym lub dłuższym czasie, wracają do początkowej wagi, a nawet ją przekraczają.

Dlaczego wracamy do poprzedniej wagi?

Efekt jojo, obserwowany przez miliony widzów na przykładzie walki z nadwagą, którą toczyła słynna amerykańska prezenterka telewizyjna i autorka znakomitych programów, Oprah Winfrey, dopada wcześniej czy później każdego, kto odchudza się stosując restrykcyjną dietę.

Gdy Oprah zaczynała pracować jako prezenterka wiadomości, jej waga skoczyła z pięćdziesięciu siedmiu do sześćdziesięciu trzech kilogramów. Dziennikarka poszła więc do dietetyka, który wyznaczył jej plan odchudzania „tysiąc dwieście kalorii dziennie”. Oprah przeszła na dietę, straciła trzy kilogramy w pierwszym tygodniu, a po miesiącu ponownie ważyła pięćdziesiąt siedem kilogramów. Potem jednak stopniowo przybierała na wadze, a gdy dobiła do dziewięćdziesięciu sześciu kilogramów, na cztery miesiące zrezygnowała z pokarmów stałych. Na płynnych suplementach diety przeżyła cztery miesiące, chudnąc do sześćdziesięciu sześciu kilogramów. Wystarczyło kilka lat, żeby stała się cięższa niż kiedykolwiek. Utyła do stu siedmiu kilogramów, a jej pamiętnik zapełnił się modlitwami o schudnięcie. Kiedy nominowano ją do nagrody Emmy, modliła się o zwycięstwo Phila Donahue, swojego rywala z innego talk-show. Jak potem wspominała: „Nie musiałabym wtedy wystawiać się na pośmiewisko, staczając tłusty zadek z krzesła i idąc środkiem sali na estradę”. (R.F. Baumeister, J. Tierney – „Siła woli”. Media Rodzina, Poznań 2013).

Mechanizm jojo

Grube szczury w laboratorium, gdy pierwszy raz przechodzą na dietę chudną dość szybko. Potem, gdy mogą jeść co chcą, tyją, wracają do pierwotnej wagi, a nawet ją przekraczają. Kolejna dieta również powoduje chudniecie, ale w wolniejszym tempie, za to powrót do diety „jedzta, co chceta i ile chceta” powoduje szybki powrót do wagi. Po trzech lub czterech takich cyklach, dieta odchudzająca przestaje działać. Szczury konsumują o wiele mniej kalorii, ale nie tracą na wadze!

Diety restrykcyjne nie działają. Diety szkodzą! Teraz wiemy to już z całą pewnością. A jednak wciąż ludzie do nich wracają. Najpopularniejsza wskazówka, którą można usłyszeć podczas walki z otyłością brzmi: musisz mniej jeść i więcej się ruszać! Eureka! Wspaniała rada! Jaka prosta i w swojej prostocie genialna! Przypomina inną, równie często powtarzaną radę, pozwalającą osiągnąć sukces finansowy: musisz więcej zarabiać i mniej wydawać! Super! Odmianą tej „genialnej” rady jest stwierdzenie: „musisz więcej sprzedawać swoich produktów lub usług”! No i pozamiatane. Można iść do domu, koniec szkolenia.

Dlaczego ludzie ponoszą porażki?

Mnóstwo starych, tradycyjnych strategii pozbywania się nadwagi po prostu nie działa, ponieważ pochodzą one z tzw. zdroworozsądkowego sposobu myślenia o ludzkim zachowaniu. W świetle najnowszych badań nasze zachowania jednak wcale nie są zdroworozsądkowe lecz podlegają wielu skomplikowanym mechanizmom psychologicznym. Wiele z tych mechanizmów zaskakują badaczy, a nawet wprawiają ich w osłupienie! Choć bardzo pragniemy zachowywać się racjonalnie, dokonywać przemyślanych decyzji i kierować się zdroworozsądkowym myśleniem, to praktyka jest zupełnie inna. Mózg nie zawsze zachowuje się zgodnie z tymi regułami, a nasze zachowania często nas samych zaskakują, a nawet rozczarowują.

Dziś potrafimy już konstruować strategie psychologiczne, które biorą pod uwagę paradoksalną naturę naszego mózgu, ale wiedza na ten temat z trudnością przebija się do powszechnej świadomości, ponieważ ludzie wciąż wolą wierzyć, że są istotami racjonalnymi z natury. Jednym z tajemniczych mechanizmów funkcjonowania naszego umysłu, który nie sprzyja redukcji tłuszczu w naszym ciele oraz zmianie nawyków żywieniowych jest tzw. efekt odbicia. Znamy go wszyscy, choć nie wyciągamy z tych obserwacji właściwych wniosków.

Siła woli nie działa!

Kiedy słynny pisarz rosyjski Lew Tołstoj był jeszcze dzieckiem, jego starszy brat przeprowadził na nim pewien eksperyment. Posadził go w kącie i powiedział, ze nie może stamtąd wyjść, dopóki nie przestanie myśleć o białym niedźwiedziu. Po dłuższym czasie brat powrócił, by zastać małego Lwa Tołstoja w kącie, sparaliżowanego natrętnymi myślami o białym niedźwiedziu.

Amerykański badacz, autor terminu „efekt odbicia” Daniel Wegner, przeprowadził wiele eksperymentów potwierdzających działanie tego efektu. Próba tłumienia swoich myśli i uczuć przynosi odwrotny skutek. Im bardzie pragniemy zasnąć, tym mniejszą mamy szansę na zaśnięcie. Osoba na diecie bez węglowodanów, marzy o ciepłych bułeczkach i chałce z masłem.

Mózg działa jak radar

Im bardziej staramy się o czymś nie myśleć, tym bardziej nasza podświadomość, czyli mózg, będzie podsuwał nam myśli na ten temat. Jeżeli coś określimy jako „zagrożenie”, mózg będzie nastawiony na wyszukiwanie tego zagrożenia. Ten mechanizm umożliwił przetrwanie naszemu gatunkowi przez miliony lat ewolucji. Jeżeli zatem postanowisz: „od dziś rezygnuję ze słodyczy, nie jem żadnych słodyczy, słodycze to zło”, twój mózg umieści słodycze w kategorii „zagrożenia” i będzie jak radar wyszukiwał wszelkich zagrożeń, by ich uniknąć. Zatem twoja podświadomość będzie nastawiona na wyszukiwanie słodyczy!

Wchodzisz do sklepu, a tam mnóstwo wspaniałych słodkości! Tu ciasteczka, tam czekoladki, batoniki, chipsy, cukiereczki! Mnóstwo tego jest! Więcej niż zwykle! I do tego jakie smaczne! Twój mózg natychmiast przypomni Ci cudowny smak twoich ulubionych czekoladowych cukierków. Gdzie one są? O leżą tam… ale nie! Nie mogę o nich myśleć! One są złe! Ten cudowny smak jest zły! Nie mogę, nie powinienem… i co? Kupujesz pół kilograma. Twój mózg doprowadził Cię do tego, że nie mogłeś oprzeć się pragnieniu. Tak to działa. Lubimy myśleć, że potrafimy panować nad swoją podświadomością, ale to złudzenie. Przekonali się o tym wielokrotnie ci, którzy robili tzw. noworoczne postanowienia o rzuceniu palenia, czy zaprzestaniu jedzenia słodyczy. To po prostu nie działa. Nie w ten sposób.

Zgubne poczucie winy

Innym mechanizmem, którego ludzie nie biorą pod uwagę przy pozbywaniu się niekorzystnych nawyków i nałogów jest błędne koło poczucia winy. Alkoholik kiedy się upije, na drugi dzień ma poczucie winy, że to zrobił, ale żeby uwolnić się od poczucia winy, musi sięgnąć po alkohol. Osoba obżerająca się ma poczucie winy, że znowu wrzuciła w siebie obiad o wartości 2000 kcal (drugi już dzisiaj), ale żeby poradzić sobie z tą emocją, stosuje strategię „zajadania złych emocji„, czyli poprawia sobie nastrój, sięgając po tabliczkę (czasem dwie) czekolady lub wiaderko lodów. Błędne koło. Poczucie winy to stres. Dziś wiem już że hormony stresu mają dodatkowe, uboczne działanie. Zwiększają wrażliwość neuronów dopaminergicznych, czyli tych obszarów mózgu, które są uwrażliwione na działanie dopaminy, substancji pobudzającej nasz układ nagrody w mózgu.

Im większy stres przeżywasz, tym bardziej pobudzasz w sobie potrzebę, oczekiwanie doświadczania jakiejś nagrody, czyli przyjemności. Kiedy mąż pokłóci się z żoną, idzie na wódkę do baru. Kiedy dziewczyna rozstanie się ze swoim partnerem, siada wieczorem przed telewizorem z wiaderkiem lodów czekoladowo-waniliowych. Po awanturze z rodzicami heroinista natychmiast musi wyjść i dać sobie w żyłę. Stres aktywuje złe nawyki, które związane są z obietnicą nagrody. Dotyczy to każdego człowieka. Różnimy się tylko sposobem nagradzania się. Najczęściej mechanizm ten popycha nas w złą stronę. Jedzenie bardzo często jest nagrodą. Nasz mózg uczy się tego od dzieciństwa, gdy za dobre zachowanie dostawialiśmy słodycze, gdy po zdanych egzaminach szliśmy na wystawny obiad itp. W naszej kulturze jedzenie jest nagrodą, wiąże się z celebracją sukcesu.

Aikido umysłu

Nie łatwo jest żyć bez nagród, bez przyjemności. Na szczęście w skutecznych strategiach odchudzania nikt do tego nie namawia! Odchudzanie to nie jest samoumartwianie się, to nie jest praktykowanie ascezy! Podobnie jak w aikido, japońskiej sztuce walki, chodzi o to, by umieć wykorzystać energię przeciwnika i skierować ją w inną stronę. Nauka i badania nad mózgiem dostarczają nam wiedzy jak to zrobić. Nie jesteśmy już skazani na stare, nieskuteczne, „zdroworozsądkowe” sposoby odchudzania się. Dzięki nauce i badaniom możemy dziś pokonać samolotem odległość dzielącą Nowy Jork od Warszawy w kilkanaście godzin, podczas gdy jeszcze 100 lat temu trzeba było na to paru tygodni podróży statkiem. Taki sam, a nawet większy rozwój notujemy w nauce o funkcjonowaniu naszego mózgu oraz podświadomości. Naprawdę nie musimy płynąć wielu tygodni do naszego celu jakim jest mniej tkanki tłuszczowej, możemy tam dolecieć w kilkanaście godzin!

Uwaga! Jeżeli interesuje Cię internetowy kurs „Psychologia odchudzania”, kliknij  w ten link. Znajdziesz tam także linki do nagrań hipnotycznych wspomagających odchudzanie, takich jak „Stabilizator diety”, „Motywacja do ćwiczeń” czy „Post w JemNieJem”.

 

Czy wizualizacja może zaszkodzić?

Wizualizacja, autohipnoza, obrazowanie wewnętrzne, to potężne narządzie, które bardzo silnie wpływa na podświadomość. Skutecznie potrafi przeprogramować sieć połączeń neuronowych w naszym mózgu, tworząc nowe przekonania, postawy i podświadome wzorce reakcji. Nieumiejętnie stosowana może jednak przynieś więcej szkody niż pożytku.

Fanatycy wizualizacji

Kilkanaście lat temu, podczas prowadzenia jednego z treningów spotkałem wyjątkowo radosnego, uśmiechniętego,  czterdziestoparoletniego, bardzo pozytywnie nastawionego do życia mężczyznę. Kilka miesięcy wcześniej skończył on jeden z najbardziej popularnych treningów wizualizacji na świecie. Podzielił się ze mną swoją radością i pozytywnym nastawieniem, mówiąc mi że właśnie opuścił swoją żonę i rodzinę. Mieszka teraz u kochanki (która też ukończyła ten sam trening) w maleńkim mieszkanku. Rzucił pracę i chwyta się teraz doraźnych zleceń, ale za to ma mnóstwo czasu na wizualizację. Wizualizuje więc, że ma mnóstwo pieniędzy, piękny dom, wyjeżdża na wakacje na Karaiby itd. Uwielbia te wizualizacje, dostarczają mu mnóstwo pozytywnej energii i przyjemności. Jest absolutnie przekonany, że wizualizacja spowoduje, że jakimś cudem to wszystko osiągnie. Poczułem się dziwne. Był w takim stanie, że żadne racjonalne argumenty do niego nie docierały.

Spotkałem go po kilku latach. Dalej wizualizował. Powiedział, że od czasu gdy się widzieliśmy, a minęło wtedy osiem lub dziewięć lat, wiele się zmieniło. Nie ma pracy, z kochanką rozstali się już po paru miesiącach, zamieszkał u rodziców. Dalej jednak wizualizuje swój sukces i na pewno będzie dobrze. Zrobiło mi się go szkoda, więc postanowiłem mu wyjaśnić jak działa wizualizacja po raz drugi. Niestety, nic do niego nie docierało. Był „wyznawcą wizualizacji” w formie, która została przedstawiona mu na tym popularnym i dość powierzchownym treningu. W międzyczasie została wydana książka i film „Sekret”, który taką właśnie wersję pracy z podświadomością jeszcze bardziej w nim umocnił.

Rzeczywiście w jego przypadku wizualizacja okazała się niezwykle skuteczna. Tak bardzo przekonała ona jego podświadomość, że osiągnie bogactwo w cudowny sposób, że przestał on cokolwiek w tym kierunku robić. Moim zdaniem ten mężczyzna zrobił sobie krzywdę wizualizacją, choć w ogóle tego nie zauważał. Był zadowolony. „Oczekiwanie na sukces jest połową radości z sukcesu”.

Kiedy wizualizacja szkodzi?

Nie jest to odosobniony przypadek niewłaściwego użycia potęgi wizualizacji. Jedne z badań wykazały, że studenci, którzy regularnie wizualizowali, że zdają świetnie egzaminy, osiągali gorsze wyniki podczas egzaminów, niż ich koledzy, którzy nie wizualizowali. Ich podświadomość została przekonana, że świetnie zdadzą egzamin. Nie generowała więc impulsu w postaci lęku, który ich kolegów popychał do rzetelnej nauki. Uczyli się o wiele mniej, więc gorzej zdali egzaminy.

Inne badanie wykazało, że odchudzające się kobiety, które stosowały dietę, trening i wizualizację, w której widziały siebie jako szczupłe, zrzuciły przeciętnie znacząco mniej tłuszczu, niż ich koleżanki, które ograniczyły sie tylko do diety i treningu. Wizualizacja efektu końcowego podziałała na nie demobilizująco, podobnie jak w przypadku studentów. Przekonane, że odniosą sukces, mniej rygorystycznie przestrzegały diety i mniej intensywnie ćwiczyły, osiągając gorsze rezultaty.

Inny mechanizm demobilizującego działania wizualizacji efektu końcowego może polegać na tym, że wizja odległego celu, kiedy człowiek bez pracy wizualizuje siebie jako milionera, może podświadomie generować opór przed działaniem. Cel jest tak wygórowany i tak odległy, że podświadomie zaczynamy wątpić w możliwość jego osiągnięcia. To działa także demobilizująco.

Jak właściwie korzystać z wizualizacji?

Prawidłowe użycie wizualizacji w tych przypadkach polegałoby raczej na wyobrażaniu sobie procesu osiągania celu i towarzyszących mu pozytywnych emocji, niż radości z osiągnięcia celu. Można także zastosować oba podejścia równocześnie, kiedy wizualizujemy radość sukcesu wraz z satysfakcją wynikającą z podążania drogą do niego prowadzącą.

Studenci zatem powinni wizualizować, że uczą się do tych egzaminów pilnie, znajdują przyjemność i satysfakcję w nauce oraz zdają egzaminy świetnie. Kobiety odchudzające się powinny wizualizować, że rygorystycznie przestrzegają diety i ćwiczą bardzo intensywnie, znajdując w tych działaniach satysfakcję. Piękna sylwetka zaś jest bezpośrednio powiązana z konkretnym i skutecznym działaniem do niej prowadzącym.

Inną możliwością jest użycie wizualizacji negatywnych skutków braku działania, czyli oblewania egzaminu czy przybrania jeszcze bardziej na wadze, by zmobilizować podświadomość do wysiłku. Wiadomo, że osoby które przestrzegają diety posiłkują się tego typu obrazami. Kiedy na przykład ktoś odchudzający się przechodzi obok cukierni i pojawia się w nim myśl, by wstąpić na ciasteczko, nie ulega tej pokusie. Postępuje tak dlatego, że jednocześnie pojawia się w jego głowie wyraźny obraz tego, jak to ciasteczko zamienia się w ohydny tłuszcz i odkłada się mu na brzuchu i biodrach. Obraz ten jest tak wyraźny i pobudzający emocjonalnie, że pokonuje obraz przyjemności z jedzenia ciasteczka.

Paradoksy wizualizacji

Z takimi wizualizacjami negatywnymi trzeba jednak uważać, ponieważ istnieje mechanizm odczulania podświadomości. Polega on na tym, że podświadomość stopniowo oswaja się z negatywnymi emocjami związanymi z jakąś sytuacją. Mechanizm ten stosuje się np. w walce z fobiami i irracjonalnymi lękami. Mężczyzna, który na przykład boi się podejść do pięknej kobiety, by rozpocząć rozmowę, może sobie wyobrazić, że kobieta ta odrzuca go w sposób absolutnie spektakularny. Robi z niego pośmiewisko. Mówi że jest kompletnym idiotą i beznadziejnym facetem, z którym nie chce mieć w ogóle do czynienia itd. Okazuje się, że gdy mężczyzna ten wyobrazi sobie taki scenariusz, przeżyje go w swojej wyobraźni, przestaje się go tak bardzo bać. Łatwiej mu podjąć działanie.

Istnieje wiele mechanizmów rządzących podświadomością i odnalezienie skutecznego sposobu oddziaływania na nią wcale nie jest takie proste, jak opisują to autorzy bestsellerowych poradników z cyklu „jak osiągnąć sukces, nic nie robiąc, tylko wizualizując”. Oczywiście znajdą oni miliony zwolenników, bo ludzi nie przepadających za wnikliwym myśleniem i dogłębnym badaniem zagadnień jest o wiele więcej niż tych, którzy są w stanie poświęcić czas, uwagę i energię na solidne przestudiowanie problemu.

Niestety, ludzie ślizgający się jedynie po powierzchni sztuki wizualizacji i autohipnozy, często nie uzyskują rezultatu, którego pragnęli. Zaczynają wtedy w swojej ignorancji twierdzić, że wizualizacja nie działa, szydzą z niej i śmieją się z jej zwolenników. Ich przekaz często trafia do ludzi, którzy nigdy nie próbowali stosować tej świetnej metody, sprawiając że odwracają się od niej. Tracą okazję do skutecznego wpływania na swoją podświadomość , rozwiązania wielu problemów i podniesienia jakości swojego życia. Szkoda, bo wizualizacja jest niezwykle ciekawym i skutecznym narzędziem zmiany, o ile stosowana jest umiejętnie.

Eksperyment behawioralny

Przekształcanie własnych zachowań poprzez autohipnozę jest bardzo skutecznym sposobem podnoszenia jakości swojego życia. Jeżeli chcemy opanować nowe umiejętności (regularne ćwiczenia, łatwe nawiązywanie kontaktów, głęboka relaksacja, świadome śnienie itd.), pozbyć się starych, nieadekwatnych lub szkodliwych (nałogi, nieśmiałość, trema, nadmierny lęk przed ryzykiem itd.) musimy, w pewnej chwili, zdecydować się na podejmowanie tzw. eksperymentów behawioralnych, czyli prób nowych zachowań nie przekraczających zanadto dotychczasowej sfery komfortu.

Warto testować zmiany

Osoba chcąca zainstalować w swojej podświadomości upodobanie do aktywności fizycznej, powinna po pewnym czasie stosowania transu autohipnotycznego, w którym przeżywa głębokie zadowolenie, wręcz ekstatyczną radość z ćwiczeń siłowych, podjąć eksperymentalną próbę krótkiego treningu z niewielkimi ciężarami. To może być dosłownie 10 minutowy trening, w którym ćwiczeniom towarzyszy kultywowanie w sobie głębokiej satysfakcji. Jest to właściwie ćwiczenie w lekkim transie, nawiązującym do głębokiego transu hipnotycznego.

Ktoś, kto chce pozbyć się nieśmiałości, np. młody mężczyzna, który boi się podchodzić do pięknych kobiet i nawiązywać rozmowę, po parotygodniowym ćwiczeniu w transie autohipnotycznym, powinien podjąć eksperyment behawioralny. Może on polegać na tym, że np. wybiera nieco mniej atrakcyjne dla siebie kobiety, by podjeść i powiedzieć kilka miłych słów, nawiązać jakikolwiek, tymczasowy kontakt sytuacyjny. Kiedy jego podświadomość nauczy się nowego sposobu reagowania, powinien znowu nieznacznie przekroczyć strefę komfortu i podejść do nieco bardziej atrakcyjnych kobiet. I tak stopniowo, bez wielkiego wysiłku, może nauczyć się nawiązywania znajomości z najpiękniejszymi aktorkami lub modelkami.

Pogłębianie i utrwalanie zmiany

Eksperyment behawioralny jest nie tylko sposobem na sprawdzenie jak głębokie zmiany wywołała dotychczasowa praktyka autohipnotyczna. Sam w sobie jest sposobem na pogłębienie tych zmian, wprowadzenie ich na zupełnie nowy, głębszy poziom. Pomimo, że duża część mózgu nie odróżnia doświadczeń wyobrażonych (lub tym bardziej śnionych) od realnych, to w stanie pełnej świadomości duży wpływ na zachowanie mają te części mózgu, które odróżniają wyobrażenie od świata realnego. Eksperyment behawioralny ma za zadanie przekonać właśnie te części mózgu, że zmiana naprawdę zaszła. Nie jest tylko wyobrażeniem, subiektywnym przekonaniem, ale sprawdza się w rzeczywistości. To niezwykle ważna część strategii zmiany, która w wielu treningach, podręcznikach autohipnozy i kontroli własnego zachowania bywa pomijana. Podświadomość musi mieć wyraźny sygnał ze świata realnego, że coś się zmienia.

Zasadą jest to, że traktujemy takie nowe zachowanie jak eksperyment. Nazwa nie jest przypadkowa. My robimy w ten sposób pewne doświadczenie, obserwując rezultaty. W eksperymencie nie jest ważne to, czy coś osiągniemy nowym działaniem, tylko jak zachowywać się będzie nasz umysł, nasze emocje i ciało podczas eksperymentu. Jesteśmy w tym momencie „naukowcami”, obserwatorami zachowania ciała i umysłu. To ważne, ponieważ pozwala przyjąć nieco zdysocjowaną postawę, czyli postawę obserwatorów samych siebie z dystansu, co pozwala zachować większą kontrolę. Nie jesteśmy nastawieni na osiąganie rezultatu. Dziesięciominutowy trening, czy podejście do średnio atrakcyjnej kobiety w księgarni niczego nie zmieni w naszym życiu. To ułatwia doświadczenie nowego zachowania jako kroku w kierunku realizacji autohipnotycznych sugestii i wizualizacji.

Stopniowanie wyzwań

Osoba chcąca pozbyć się lęku przed publicznymi występami, może aranżować sytuacje, gdy przyciągnie na siebie uwagę większej grupy ludzi. Na zebraniu w szkole, w pracy, na otwartym wykładzie, może zadać pytanie lub podzielić się jakąś wątpliwością. Ktoś, kto chce się pozbyć nałogu, może odmówić papierosa, gdy ktoś częstuje, albo przeżyć pół dnia bez papierosa. Mam znajomą, która nie pali tylko przez jeden dzień. Pewnego dnia rano wstała i stwierdziła, że nie będzie palić tylko przez jeden dzień. Udało się jej to bez problemu. Następnego dnia wstała i stwierdziła, że dziś też nie będzie palić tylko przez ten dzień. I w ten sposób nie pali już kilka lat. Oczywiście z czasem zapomniała, że była kiedykolwiek osobą palącą. Nie musiała już każdego dnia podejmować tego rodzaju „eksperymentu”, po prostu przestała o tym myśleć. Nowe zachowanie całkowicie się zautomatyzowało, zostało przejęte przez podświadomość.

Podejście „eksperymentalne” do nowego zachowania ma także ogromne znaczenie psychologiczne, ponieważ nie angażuje naszego ego, czyli obrazu samego siebie. To tylko eksperyment. Nic ważnego. To tylko przekroczenie sfery komfortu w niewielkim stopniu. Podobnie jak w metodzie Kaizen, czyli metodzie małych kroków, nie aktywujemy w tej sytuacji ciała migdałowatego. Jest ono pobudzane tylko wtedy, gdy zmiana jest za duża i wywołuje podświadomy lęk. Ten lęk potrafi zmianę zablokować, całkowicie storpedować, choć nie będziemy tego świadomi. Umysł znajdzie „racjonalne” wyjaśnienia dla porzucenia zbyt wymagającej, czyli za dużej, zmiany.

Klucz do trwałości zmiany

Ktoś, kto mocą swoje woli, od razu rzuci się na trening siłowy trzy razy w tygodniu po 1,5 godziny, wytrzyma w zmianie trzy tygodnie, może miesiąc lub dwa. Potem znajdzie „istotne” powody, dla których już nie może kontynuować treningów. Musi poświęcić więcej czasu rodzinie, ćwiczenia siłowe źle działają na jego samopoczucie, jest wciąż przemęczony, karnet jest za drogi itd. Umysł zawsze znajdzie jakąś racjonalizację dla wycofania się ze zmiany.

W rzeczywistości porzucamy nowe zachowanie, ponieważ wywołuje ono w nas podświadomy lęk, jest zbyt dużą zmianą w naszej osobowości i ciało migdałowate jest zbyt aktywne. Nasz mózg zaś jest tak zbudowany, by optymalizować swoją pracę i nie tracić energii „bez sensu”. Przecież bez tej siłowni też było fajnie, prawda? Jakoś przeżyliśmy do tej pory te 40 lat bez ćwiczeń, więc po co cokolwiek zmieniać? Eksperyment to jednak coś innego. To tylko chwilowa zmiana, nieistotna, niewielka. Ciało migdałowate śpi.

Nie wszystkie zmiany w podświadomości, które można zrealizować przy pomocy autohipnozy można wzmocnić poprzez eksperyment behawioralny. Zwiększenie intuicji, samouzdrawianie, zakończenie związku, głęboka relaksacja, czy świadome śnienie trudno przekształcić w eksperyment. Tego rodzaju zmiany zachodzą raczej w warstwie wewnętrznej, a nie w zachowaniach. Jednak powinniśmy korzystać z tej potężnej techniki zmiany jak najczęściej. Może to być szczególnie ważne, jeżeli chcemy, by wreszcie po raz pierwszy nasze noworoczne postanowienia miały szansę realizacji. Z pewnością każdy z nas ma takie marzenia, które powinny stać się rzeczywistością, a nie tylko cieszyć nas, pozostając marzeniami…

Autohipnoza – narzędzie zmiany dla każdego

Czym jest autohipnoza?

Autohipnoza jest jednym z najpotężniejszych, znanych od tysięcy lat, sposobów przemiany wewnętrznej. Dzięki autohipnozie możemy wpływać na programy w podświadomości. Programy te rządzą naszym postrzeganiem rzeczywistości, reakcjami na zewnętrzne bodźce oraz zachowaniami i nawykami. Można wręcz powiedzieć, że podświadome programy rządzą naszym życiem. Zanim świadomość „ogarnie” to, co się z nami dzieje, podświadomość już zareaguje, odpowiednio zinterpretuje bodziec i aktywuje adekwatne zachowanie.

Dotyczy to zarówno automatycznego zamknięcia oka na widok zbliżającego się owada, jak i sięgnięcia po ciastko w chwili, gdy poczujemy się samotni. Podświadomość rządzi reakcjami fizjologicznymi, zaczerwienieniem się gdy ktoś nas wskaże w tłumie, poceniem się rąk podczas publicznego występu oraz naszą percepcją świata i, zgodnymi z tą percepcją, zachowaniami. Na przykład, gdy nie zauważamy, że jest dobry czas na kupno akcji, ponieważ podświadomie uważamy, że bogactwo jest podejrzane, łączy się z niegodziwością i wywołuje w ludziach zawiść.

Programowanie podświadomości

Autohipnoza pozwala kształtować te nieświadome wzorce niezwykle skutecznie. Głównie dlatego, że może być stosowana często, codziennie, przez dłużysz czas. W ten sposób wzorce te kształtowały się w nas w czasie dzieciństwa. Były nam serwowane codziennie, uporczywie, systematycznie, przez długie lata. Wbiły się w podświadomość bardzo głęboko i na zawsze. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że raz odciśnięte w naszej podświadomości, w strukturze neuronowej naszego mózgu, pozostaną tam już na zawsze. W każdej chwili gotowe do zaktywowania. Niepijący alkoholik, nawet po latach abstynencji, może powrócić do nałogu po jednym suto zakrapianym wieczorze. Tak samo u nas, stare wzorce zachowania pozostają w mózgu, jako stała dyspozycja podświadomości. Autohipnoza, podobnie jak inne metody wewnętrznej przemiany, może tylko wprowadzić alternatywny wzorzec zachowania w danej sytuacji. Nowy wzorzec wyprze stary i zautomatyzuje się, jako lepszy, bardziej adekwatny i korzystny.

Autohipnoza działa na poziomie podświadomości, gdzie językiem komunikacji są wrażenia zmysłowe, emocje i uczucia. To dlatego w zmianie wewnętrznej świadoma kontrola zachowania udaje się tylko przez ograniczony czas. Jest bardzo wyczerpująca energetycznie. Świadome procesy kontroli wymagają ogromnej ilości energii, którą nazywamy silną wolą. Wystarczy jednak, by okoliczności życiowe spowodowały nawet lekki spadek energii (niekorzystna pogoda, choroba, trudności w pracy lub związku), by przestały działać. Wracamy wtedy do starych, podświadomych wzorców zachowań, ponieważ one już nie wymagają prawie w ogóle energii. Zostały przez lata całe praktyki zautomatyzowane.

Nowe nawyki bez napięcia

Dzięki autohipnozie możemy „wdrukować” sobie w podświadomość nowe wzorce, nowe przekonania, które będą tak samo automatycznie rządzić naszymi zachowaniami i reakcjami, bez wysiłku. Jest to możliwe dzięki zjawisku neuroplastyczności mózgu. Mózg może tworzyć nowe połączenia neuronowe, ale wymaga to odpowiedniej praktyki. Nie wystarczy tylko świadome myślenie, czy też powtarzanie afirmacji. Myśli trzeba przekształcić w doświadczenie. Dlatego właśnie używamy podczas autohipnozy transu. Trans pozwala skupić się na nowym, wyobrażonym doświadczeniu tak głęboko, że świat zewnętrzny przestaje się liczyć. Tylko podczas takiego procesu przekształcamy nasz mózg zgodnie z naszymi planami. Im bardziej realny jest dla nas świat wyobrażony, im głębiej i częściej go przeżywamy, tym silniejsze pozostawia ślady w sieci neuronowej.

Z tego powodu autohipnoza jest tak skutecznym narzędziem. Pozwala nie tylko wejść w głęboki trans, ale może być także stosowana codziennie, systematycznie i konsekwentnie. W połączeniu z medytacją, która w znakomity sposób pozwala przezwyciężyć „opór” starych wzorców, jest właściwie jedyną, tak skuteczną metodą zmiany postaw i zachowań, dostępną większej liczbie ludzi.

Codzienna praktyka

Krótkie warsztaty różnych metod pozwalają doświadczyć zmian i przekonać się, że są one możliwe. Musimy jednak pogłębić je w indywidualnej, codziennej, rzetelnej praktyce autohipnotycznej. W innym wypadku pozostaną tylko miłym wspomnieniem, a my sami wrócimy do starych, silniej utrwalonych wzorców. Dopiero po wielu tygodniach i miesiącach praktyki autohipnotycznej zmiany głęboko utrwalają się w podświadomości i zastępują na dobre stare wzorce.

Niewiele osób stać na regularne uczestnictwo w drogich warsztatach, szkoleniach lub kilkadziesiąt wizyt u coacha, trenera czy hipnotyzera. Większość musi polegać na własnym, indywidualnym wysiłku, osobistym treningu podczas sesji autohipnozy.

Autohipnozy może nauczyć się każdy i każdy jest do niej zdolny, podobnie jak do mówienia językiem obcym czy tańca. Są oczywiście osoby wybitnie utalentowane w tej dziedzinie. Wchodzą w niezwykle głęboki trans, graniczący wręcz ze świadomym śnieniem (które jest dla mnie jedną z najgłębszych form autohipnozy) od pierwszej sesji. Jednak każdy jest w stanie wejść w lekki trans, który w miarę rzetelnej praktyki będzie się pogłębiał. W praktyce autohipnozy również można się doskonalić i opanować ją w sposób mistrzowski. Można jej się nauczyć, korzystając z pomocy hipnotyzera, na treningach i warsztatach autohipnozy.  Można także nauczyć się jej lub samodzielnie, korzystając z nagrań audio lub opisów ćwiczeń w książkach. Kontakt z wykwalifikowanym praktykiem pomoże jednak zaoszczędzić mnóstwo czasu, rozwiać wątpliwości i uniknąć błędów w praktyce.

Efekty praktykowania autohipnozy

Kiedy już opanujemy sztukę autohipnozy i medytacji, możemy jej użyć do zmiany w prawie każdej dziedzinie życia. Ja sam używałem jej do uzyskiwania głębokiego relaksu, większej odporności na stres, pozbycia się tremy przed występami publicznymi, do samouzdrawiania. Dzięki autohipnozie mogłem kontrować wagę, opanować sztukę świadomego śnienia, zmieniłem swój stosunek do pieniędzy i rozwinąłem tzw. finansową inteligencję. Szybciej uczyłem się i uzyskiwałem głębszą koncentrację. Autohipnozę poznałem w 1982 roku, dzięki Lechowi Emfazemu Stefańskiemu, który był jednym z najlepszych polskich hipnotyzerów. Stosuję ją cały czas.

W ciągu tych lat pogłębiłem jej praktykę poprzez kontakty z wybitymi hipnotyzerami na treningach i warsztatach np. z Andrzejem Batko, Richardem Bandlerem czy Stephenem Gilliganem. Najważniejszym jednak nauczycielem autohipnozy jest jednak samo doświadczenie, tysiące godzin spędzonych w transie w ciągu prawie 35 lat osobistej praktyki. Tego doświadczenia nic nie jest w stanie zastąpić. W moim życiu autohipnoza przyniosła wiele dobrych rezultatów. Wiem, że może stać się ona cennym narzędziem kontroli swojego życia i podnoszenia jego jakości. Wystarczy tylko podjąć decyzję o nauczeniu się jej i systematyczne stosowanie jej w codziennym życiu.

Hipnotyczna regeneracja w 12 minut!

Stanowi głębokiego transu nie zawsze towarzyszy relaksacja. Większość stanów transowych, opisywanych przez psychologów, psychiatrów i antropologów, to stany którym towarzyszy jakaś forma aktywności. Najczęściej  jest to taniec (Indianie, szamani, wirujący derwisze itp.). Większość z nas kojarzy jednak stan transu z hipnozą i relaksacją. W istocie trans jest stanem, w którym proces relaksacji może zachodzić niezwykle szybko i efektywnie. Trans uzyskany przy pomocy specjalnych nagrań, często wspomaganych nowoczesną technologią synchronizacji fal mózgowych, może pomóc w natychmiastowej regeneracji psychofizyczne.

Krótka medytacja w pracy

Taka możliwość fascynuje współczesnych ludzi oraz menedżerów wielkich międzynarodowych koncernów. Zauważyli oni, że po paru godzinach intensywnej pracy, wydajność pracowników drastycznie spada. Odkryli, że nawet krótka, 12-minutowa forma transu relaksacyjnego w stanie alfa i theta może spowodować, że pracownicy będą bardziej wydajni, skupieni na pracy i jednocześnie zadowoleni. W wielu firmach w Hong-Kongu czy Singapurze, a więc w kulturze, w której docenia się znaczenie medytacji i wewnętrznego skupienia w pracy, stworzono specjalne „pokoje wyciszenia”. Pracownik może w nich doświadczyć głębokiej relaksacji oraz szybko zregenerować swoje siły.

Większość ludzi sądzi, że czymś naturalnym i oczywistym jest zmęczenie pracą po paru godzinach. Wielu z nas doświadcza spadku energii po południu, co związane jest z naturalnym rytmem dobowym naszego organizmu. Każdy z nas jednak doświadczył w swoim życiu sytuacji, która wyraźnie wskazywała, że popołudniowe, czy wieczorne zmęczenie jest tylko pewnego rodzaju nawykiem.

Błyskawiczne odświeżenie umysłu

Sam doświadczyłem tego bardzo wyraźnie po raz pierwszy w czasach mojej młodości, kiedy pisałem pracę magisterską. To był dość duży dla mnie wysiłek intelektualny i czułem się wieczorem bardzo zmęczony. Miałem ochotę tylko położyć się do łóżka i zapomnieć o całym świecie. Można powiedzieć, że byłem po prostu skrajnie wyczerpany. I pewnego wieczora zadzwonił telefon, odezwał się jeden z moich najlepszych przyjaciół, który wyjechał na stypendium do USA. Nie widziałem go parę lat. „Właśnie wylądowałem na Okęciu i mam trzy godziny do odjazdu pociągu. Masz ochotę na spotkanie? Może kawa gdzieś przy dworcu kolejowym za godzinę?”.

Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, całe zmęczenie zniknęło w kilka sekund. Poczułem ekscytację, radość i niesamowitą ilość energii. Każdy z nas przeżył nie raz takie doświadczenie. Czasami ukryta energia mobilizowana jest przez jakieś wyzwanie, albo sytuację zagrażającą naszemu (albo naszych bliskich) zdrowiu lub życiu. Znane są historie ludzi, którzy w takich sytuacjach wykrzesywali z siebie nieprawdopodobne siły fizyczne i psychiczne.

Wszystkie te historie wskazują, że energia ukryta jest w naszej podświadomości i może być mobilizowana w wyjątkowych okolicznościach. Jednak hipnoza i trans umożliwiają pobudzenie takiej energii także w zwykłych, codziennych sytuacjach. Z takiej możliwości właśnie korzystają menadżerowie firm. Zachęcają oni swoich pracowników do robienia sobie szybkich, efektywnych regeneracyjnych sesji medytacyjnych w „pokojach wyciszenia”.

Popołudniowy seans autohipnozy

Każdy z nas może wykorzystać stan naturalnego transu do takiej regeneracji, przed drugą połową dnia, by być w lepszej formie w pracy czy na wieczornym przyjęciu. Wystarczy tylko wejść w stan transu, czyli stan głębokiego rozluźnienia mięśni oraz jednoczesnego skupienia uwagi (np. na oddechu). To ułatwi aktywowanie w podświadomości ukrytych zasobów energii. Najprostszym sposobem aktywacji zasobów energii jest przywołanie żywego wspomnienia sytuacji z przeszłości, w której doświadczyliśmy ich pobudzenia. Podobnie jak w moim przykładzie z telefonem od dawno nie widzianego przyjaciela. Przywołanie żywego wspomnienia lub wyobrażenie sobie podobnej sytuacji na zasadzie „jak by to było, gdybym przeżył coś takiego”, pozwala aktywować energię z podświadomości.

Parę lat temu nagrałem sesję hipnotyczną także w wersji wzbogaconej o dźwięki do synchronizacji falowej mózgu. Ułatwiają one wejście w stan głębokiego transu. Pomagają mózgowi w aktywacji rytmów alfa i theta, charakterystycznych dla bardzo głębokiego relaksu, stanu granicznego między snem i czuwaniem i transu. Nagranie trwa tylko 12,5 minuty. Jest to wystarczająco długi czas, by organizm mógł doświadczyć reakcji relaksacyjnej (opozycyjnej wobec reakcji stresu).  Nagranie jest personalizowane (jak wszystkie moje nagrania), czyli w treść sugestii na nagraniu każdy użytkownik ma wplecione swoje własne imię. To pomaga mózgowi potraktować sugestię bardziej osobiście i otwiera drogę do łatwiejszej komunikacji z podświadomością.

Regeneracja ze słuchawkami na uszach

Ważnym elementem nagrania jest także precyzyjnie dobrana muzyka, która towarzyszy kolejnym etapom procesu pobudzania podświadomej energii i regeneracji sił. Po pewnym czasie, po kilkunastu a czasem kilkudziesięciu odtworzeniach nagrania, podświadomość użytkownika doskonale zna już kolejne kroki procesu oraz kojarzy je ze słyszana muzyką. Można wtedy przejść do etapu słuchania samej tylko muzyki, bez głosu prowadzącego. Mechanizm kotwiczenia (warunkowania) spowoduje pojawienie się takiego samego, a często nawet głębszego, efektu odświeżenia energii. Ćwiczący może już samodzielnie kontrolować kolejne etapy procesu i dostosować je do osobistych preferencji, skupiając się np. na innych, bardziej osobistych obrazach lub odczuciach płynących z ciała.

Nagranie jest tylko jedną z możliwości doświadczenia efektu ekspresowej regeneracji energii. Można przez ten proces przejść także samodzielnie, korzystając po prostu z opisu, który przywołałem wcześniej. Kiedy czasem czuję się zmęczony, bardzo lubię zastąpić popołudniową drzemkę takim ekspresowym transem. Wraz z doświadczeniem czas transu skraca się i może nawet ograniczyć się do paru minut. Końcowe sugestie zdrowia, pełnego odświeżenia, powrotu sił fizycznych itd., wykonywane są przez podświadomość z niezwykłą precyzją i konsekwencją.

Warto jeszcze, co umieściłem także w nagraniu „Szybka regeneracja sił”, zasugerować podświadomości, że po tym intensywnym, energetycznym popołudniu lub wieczorze, kiedy położymy się wreszcie do łóżka na zasłużony sen, będzie to sen głęboki i w pełni regenerujący. W pracy z podświadomością warto być precyzyjnym. Trzeba zapobiegać niewłaściwemu rozumieniu przez podświadomość sugestii zawartych na nagraniu lub wypowiadanych przez hipnotyzera. Dlatego też przestrzegam przed „hipnotyzerami”, których jedynym przygotowaniem jest przeczytane trzech książek o hipnozie i weekendowy kurs. Trans potrafi wydobyć z podświadomości zupełnie niesamowite możliwości i naprawdę działa!

Uwaga! Jeżeli chcesz zamówić dla siebie personalizowane (ze swoim imieniem) nagranie pt. „Szybka regeneracja sił” za 40 zł, wypełnij formularz zamówienia!

Zakończenie związku

W pracy z podświadomością i w rozwoju osobistym ogromne znaczenie ma „wolność emocjonalna”. Mówi się o zamknięciu relacji z przeszłości, wybaczeniu, oczyszczeniu czy też uzdrowieniu przeszłości. Kiedy nie jesteśmy wolni emocjonalnie i w podświadomości tkwią jakieś nieprzepracowane psychologicznie problemy, nie mamy wystarczającej ilości energii i uwagi, by rozwijać się w kierunku wyższych stanów świadomości. Nasz rozwój powinien być harmonijny i łagodnie przekraczać kolejne etapy.

Fiksacja energii podświadomości na nierozwiązanych problemach powoduje, że rozwój może przyjąć charakter patologiczny. Dlatego mówi się powszechnie w dobrych szkołach medytacji, że do jej praktyki nie powinni podchodzić ludzie, którzy mają silne problemy emocjonalne i psychiczne. Najpierw powinni wprowadzić nieco porządku w swoją psychikę, a dopiero później praktykować techniki skupienia umysłu. W jodze na przykład, mówi się o etapie oczyszczenia ciała i umysłu przed praktyką medytacji.

Wolność emocjonalna

Trudno jest medytować i utrzymać skupienie umysłu na jednym obiekcie, gdy na powierzchnię świadomości wciąż napływają obsesyjne wręcz myśli o starych, często źle zakończonych relacjach. Dotyczy to wszelkich relacji, które były bardzo silne (członkowie rodziny, rodzice, dzieci, bracia i siostry, przyjaciele, mężowie i żony, kochankowie, a nawet współpracownicy lub wspólnicy w biznesie), ale zakończyły się rozstaniem w gniewie, poczuciu krzywdy, poczuciu winy, żalu itp. Potrzebne jest nam oczyszczenie, uzdrowienie takiej relacji, ponieważ zakończyła się ona tylko na poziomie fizycznym. Psychologicznie, podświadomie wciąż trwa i pochłania naszą energię psychiczną.

Przez to nie możemy poczuć się w pełni wolni i szczęśliwi. Często także takie niezakończone relacje wpływają na kolejne, wpychając nas wciąż w te same, zdawałoby się, mechanizmy. Mamy wrażenie, że wciąż przeżywamy te same problemy, tylko z innymi osobami. Jakbyśmy podświadomie przyciągali do siebie okazje do przeżywania na nowo wciąż tego samego. Są osoby, które prawie za każdym razem pakują się, na przykład, w związek z osobami zdradzającymi, albo z osobami stosującymi przemoc domową itp.

Trudne rozstania

Rozstanie może także dotyczyć ostatecznego rozstania jakim jest śmierć bliskiej osoby. Każdego z nas spotyka to wcześniej czy później. Bardzo często mamy wtedy wrażenie, że nie powiedzieliśmy tej osobie wszystkiego, co byśmy chcieli, że nie pożegnaliśmy się właściwie, albo rozstaliśmy się w gniewie. To bardzo trudne sytuacje, które wymagają odpowiedniego zakończenia relacji, przeżycia żałoby oraz zamknięcia jej w podświadomości tak, by uwolnić energię psychiczną. Wtedy dopiero można iść dalej, można nawiązać nową, autentyczną, wolną relację z kolejną osobą. Stary związek nie będzie już wywierał na nas podświadomej presji.

Głębokie, radykalne wybaczenie tej osobie jest jednym z najważniejszych elementów procesu uzdrawiania. Musi ono mieć miejsce nie tylko na poziomie świadomym, ale także głęboko w podświadomości. Świadomy umysł, zdając sobie sprawę, jak ważne jest wybaczenie i zakończenie związku, stosunkowo łatwo zdobędzie się na ten krok. Z podświadomości jednak bywa inaczej. Podświadomość jest jak dziecko i nie zawsze można do niej trafić racjonalnymi argumentami. Ona wymaga rytuału, wymaga głębokiego, emocjonalnego przeżycia, tzw. odreagowania. Bardzo często takiemu doświadczeniu towarzyszą niezwykle silne emocje, łzy a nawet symptomy cielesne (drżenie ciała, napięcia mięśni, nudności itp.)

Autohipnoza pomaga zamknąć relację

Proces zakończenia związku można przejść w głębokim transie nawet kilka razy, za każdym razem umieszczając wspomnienia w tym miejscu, gdzie już nie budzą emocji, gdzie są już tylko wspomnieniem, zamierzchłą historią, która dotyczy jakby kogoś innego. Podobnie jak nasze silne relacje z osobami, które mieliśmy 20-30 lat temu. Pamiętamy te związki, ale wspominamy je jakby „przez mgłę”. Mówimy często, że byliśmy wtedy innymi ludźmi. I jest w tych stwierdzeniach głęboka prawda. Z czasem nasze ego się zmieniło. Naprawdę jesteśmy już innymi osobami. Podobny stosunek do zakończonej relacji można mieć także z osobami, z którymi rozstaliśmy się zaledwie parę miesięcy lub tygodni wcześniej.

Tak naprawdę postrzeganie czasu jest sprawą niezwykle subiektywną. Możliwe jest spojrzenie na stosunkowo niedawno zakończoną relację z dystansem charakterystycznym dla dawno zakończonych związków. Można to „przeprogramować” w swojej podświadomości w stanie transu. Może to być trans autohipnotyczny, praca z nagraniem transowym (na stronie autohipnoza.pl jest nagranie pt. „Zakończenie związku”, które działa właśnie w ten sposób). Może to być także praca z podświadomością podczas snu lub snu świadomego, który jest rodzajem bardzo głębokiego transu.

Symboliczne pożegnania

W tym stanie podświadomość otwarta jest na wszelkie uzdrawiające sugestie i łatwo poddaje się „przeprogramowywaniu” przekonań i postrzegania przeszłości. Często odbywa się to w formie obrazowej, symbolicznej. Wiele osób spotyka wtedy osoby zmarłe lub te, z którymi się rozstały w złych emocjach i naprawia symbolicznie tą relację. To może być, i bardzo często bywa, spotkanie bez słów. Łagodny uśmiech tej osoby lub przytulenie. Pozwolenie na to, by dalej poszła własną drogą. Rozstanie, uwolnienie z poczuciem spokoju, naturalnej tęsknoty i jednocześnie z poczuciem wiecznego, ale zdrowego związku, który nie fiksuje energii, ale ją uwalnia. Innym rodzajem doświadczenia jest przeniesienie świadomości w ciało drugiej osoby i spojrzenie na relację z siebie samego z drugiej strony. To także bywa niezwykle silne, uwalniające doświadczenie.

Szczególnie stan świadomego snu jest niezwykle skuteczny w tego rodzaju psychologicznych operacjach, ponieważ realizm doświadczenia oraz towarzyszące mu emocje są niezwykle silne i głęboko działają na podświadomość. Bardzo często wystarczy tylko jeden taki sen, by uwolnić energię z relacji, która trzymała nas w podświadomym, emocjonalnym uścisku, przez wiele lat. Świadomy sen jest jednak doświadczeniem, które wymaga praktyki i pewnego „mistrzostwa”. Na szczęście można to także zrobić w stanie głębokiego transu, zbliżonego do snu, podczas autohipnozy lub pracując z nagraniem.

Po uwolnieniu energii zafiksowanej w starej niedokończonej relacji, czujemy się jakbyśmy narodzili się na nowo. Możemy mieć wrażenie jakbyśmy świat widzieli po raz pierwszy. Zmysły się wyostrzają, wypełnia nas spokój, radość i poczucie wolności, lekkości. To są wyraźne symptomy właściwie przeprowadzonego procesu uwalniania, zakończenia związku. Wreszcie możemy skupić się w pełni na tym co mamy do przeżycia tu i teraz! Na realnym, cudownym życiu!

Uwaga! Hipnotyczne nagranie personalizowane, ułatwiające przejście procesu zakończenia związku znajdziesz pod tym linkiem.

Wielki mit wizualizacji celów

Wśród osób zainteresowanych rozwojem osobistym, samodoskonaleniem, praca z podświadomością krąży od wielu lat pewien mit, któremu i ja sam, na początku swojej przygody z autohipnozą, uległem. Mit rozpowszechniany przez wielu zwolenników tzw. pozytywnego myślenia, prawa przyciągania oraz mówców motywacyjnych. Mówi on o tym, że należy wizualizować swój cel i nie interesować się metodami jego spełnienia. Wszechświat, wyższa inteligencja zadba o resztę. Wystarczy jedynie mocno skupić się na samym celu, wyobrażać go sobie plastycznie i realistycznie, a podświadomość znajdzie sposoby na przyciągniecie tego celu do naszego życia. Na tym oparty jest m.in. cały przemysł (film, wykłady, setki szkoleń itp.) związany z książką Rhondy Byrne pt. „Sekret”.

Iluzja treningowej motywacji

Z pewnością są osoby, który doświadczyły tego rodzaju efektu, jednak jest ich zdecydowana mniejszość. Według pewnych badań 97% bywalców tzw. treningów motywacyjnych, gdzie wizualizowanie celu „rozkręca” emocje i motywację, po dłuższym czasie nie zauważa żadnych realnych efektów tych treningów, jeżeli nie liczyć dobrego samopoczucia i podniecenia emocjonalnego, które dość szybko po takim treningu opada. Jeżeli należysz do tej zdecydowanej większości, która nie zauważa realnego wpływu wizualizowanego sukcesu, bogactwa lub zgrabnej szczuplejszej sylwetki, być może ten artykuł wyjaśni ci na czym polega nieporozumienie.

Poza tym możesz zliczyć się do szczęściarzy ponieważ istnieją rzetelne badania, które mówią coś niezwykłego i obrazoburczego  dla środowiska  pozytywnego myślenia i wizualizacji celów. Okazuje się bowiem, że wizualizacja celów może działać na nas bardzo negatywnie! Według badań z 1991 roku przeprowadzonych przez G. Oettingen i T.A. Wadden kobiety, które chciały schudnąć i wizualizowały swój cel ważyły po roku o 12 kg więcej niż te, które tego nie robiły! Badania z 2002 roku pokazały, że studenci, którzy wizualizowali pozytywnie zdawany przez siebie egzamin otrzymywali gorsze oceny na tym egzaminie, niż Ci, którzy tego nie robili! Ci którzy wizualizowali wymarzoną pracę, po 2 latach zarabiali mniej niż Ci, którzy nie wizualizowali tego. Dlaczego tak się dzieje?

Dwa systemy motywacji

Wizualizacja wspaniałego celu może demotywować do działania! Studenci, którzy wierzyli że wizualizacja pomoże im zdać egzamin po prostu mniej się uczyli, pracownicy, którzy wierzyli w prawo przyciągania, rzadziej wysyłali swoje CV atrakcyjnym pracodawcom, pozwalali by załatwił to za nich wszechświat lub wyższa siła! W psychologii rozpoznano także istnienie dwóch rodzajów systemów motywacyjnych: system chłodny i gorący. Pierwszy angażuje ośrodki mózgowe położone głównie w płacie czołowym, najbardziej rozwiniętej części naszego mózgu oraz hipokampie. System ten związany jest z logicznym myśleniem, kalkulacją, spokojnym rozważaniem argumentów, podejmowaniem racjonalnych decyzji itp.  Działa wolno i jest skomplikowany. Pomimo, ze Ci się nie chce, wychodzisz na dwór wieczorem, by pobiegać, ponieważ chcesz zrzucić parę kilo przed wakacjami. Obok niego istnieje system gorący, związany z ciąłem migdałowatym, który odpowiada za reakcje natychmiastową, instynktowną, intuicyjną. Związany z emocjami, jest szybki i prosty. Coś wygląda apetycznie to sięgasz po to i zjadasz. Ten system dominuje o dzieci.

Okazuje się, że kiedy aktywujemy system gorący, działa on niszcząco na system chłodny. Niszczy cierpliwość i systematyczny wysiłek, który jest podstawą sukcesów! Powstaje motywacja dziecięca: chcę tego od razu tu i teraz. Kiedy wizualizujesz jak jesteś na wymarzonej podróży dookoła świata, albo masz swój wymarzony sportowy samochód, mnóstwo pieniędzy na koncie i świetnie prosperująca firmę, aktywujesz swoje emocje i nakręcasz się, podświadomie niszczysz swoją motywację do działania tu i teraz, pomimo że czujesz się nakręcony emocjami. Kiedy już otworzysz oczy nie masz za bardzo ochoty na podjęcie wieloletniego wysiłku, by to osiągnąć! Znajdujesz podświadomie tysiąc wymówek i rzeczy do zrobienia, byle tylko nie robić tego, co doprowadzi Cię do realizacji twojego wspaniałego celu!

Szkodliwa motywacja treningowa

Paradoks, któremu ulegają miliony bywalców mitingów motywacyjnych, uzależnionych od emocji tam wyzwalanych. Podkręcają się wizjami swojej świetlanej przyszłości i…. przez lata tkwią w tym samym miejscu! Co więcej, z czasem może się rozwinąć u tych ludzi destrukcyjne poczucie winy. Stwierdzają, że są jacyś gorsi albo leniwi, myślą że coś z nimi jest nie tak, że nie potrafią osiągać sukcesów pomimo, ze wydają tysiące złotych (treningi motywacyjne u „guru motywacji” są bardzo drogie) na treningi sukcesu. Nie zdają sobie sprawy z tego, że dostają przestarzałą wiedzę i że to nie jest ich wina, ponieważ stosują stare, nieaktualne i niezweryfikowane rzetelnymi badaniami naukowymi technologie psychologiczne. Często też ulegają technikom manipulacji, które zmuszają ich do wykupienia uczestnictwa w tych treningach.

Oparte jest to na tworzeniu błędnego koła uzależnienia, w którym to co przynosi Ci dobre emocje jest także źródłem poczucia winy. Jak alkoholik, obarczasz się winą za picie, a jedynym sposób poprawienia sobie nastroju i uwolnienia od poczucia winy jest wypicie pierwszego piwa. Tak samo z „treningami sukcesu” opartymi o motywacje i nakręcenie emocjonalne. Po paru tygodniach od treningu masz „emocjonalnego doła”, myślisz, że coś źle zrobiłeś albo coś z Tobą nie tak,  więc zapisujesz się na kolejny trening motywacyjny oparty na wielkim micie wizualizacji sukcesu. Mity osobistego rozwoju powtarzane są w tysiącach książek od kilkudziesięciu lat, jak setki lat temu mit o tym, że słońce krąży wokół ziemi.

Właściwe stosowanie wizualizacji

Czy zatem wizualizację należy wyrzucić do kosza? Absolutnie nie! Wizualizacja może być bardzo przydatną technologia psychologiczną. Znakomicie sprawdza się w tworzeniu określonego stanu psychologicznego tu i teraz: np. relaksacji. Świetnie sprawdza się także do tworzenia motywacji do działania tu i teraz, do tworzenia właściwych nawyków, które odpowiadają za sukcesy, zdrowie oraz zadowolenie z życia. „Szczęście jest nawykiem” jak twierdzi Matthieu Ricard, jeden z najbardziej znanych mnichów buddyjskich na świecie. Ludzie sukcesu to ludzie, którzy wykształcili w sobie odpowiednie nawyki dzięki samodyscyplinie. Nawyki nie wymagają wysiłku i nie mają nic wspólnego z tzw. siłą woli. Wymagają jedynie odpowiedniego treningu tworzącego nawyki.

Nie ma to nic wspólnego z nakręcaniem się pozytywnymi emocjami i praniem mózgu, którego możemy doświadczyć na tzw. treningach motywacyjnych. Z drugiej strony treningi motywacyjne nie są czymś kompletnie nieprzydatnym. Sam doświadczałem kilkakrotnie, że potrafią one wyzwolić niesamowite twórcze pomysły, zmuszają mózg do wytężonej pracy przez dwa, trzy dni. Osobiście zawdzięczam im kilka doskonałych pomysłów biznesowych. Później jednak potrzebna jest umiejętność samodyscypliny oraz tworzenia odpowiednich nawyków, które te pomysły wdrożą w życie! A to już zupełnie inna historia!

Moc nadświadomości

Wszyscy doskonale wiemy jak ogromną moc posiada nasza podświadomość. Odpowiada ona nie tylko za nasze zdrowie, ciało i różnego rodzaju nawyki ale także za sposób filtrowania informacji ze świata zewnętrznego tak, że jedni dostrzegają różne okazje i możliwości dookoła siebie (niektórzy nazywają to „prawem przyciągania”), a inni ich nie zauważają. Praca z podświadomością może przynosić niezwykłe rezultaty, dosłownie zmieniać fundamentalnie nasze życie. Począwszy od wyleczenia wielu chorób, pozbycia się nadwagi, czy zmiany nawyków, a na powodzeniu finansowym, czy zdolności „przyciągania” odpowiednich ludzi do swojego życia, kończąc. Istnieje wiele technik i metod pracy z podświadomością o charakterze psychologicznym, ezoterycznym, czy wręcz magicznym.

Poza świadomością i podświadomością

Intuicyjnie jednak wyczuwamy, że jest w nas coś o wiele głębszego i bardziej fundamentalnie zmieniającego nasze funkcjonowanie w świecie. Nazywamy to nadświadomością, czystą świadomością, świadomością transcendentalną (TM),  poziomem działania nadświadomego, wymiarem transpersonalnym itp. Jest to sfera naszego istnienia, która obdarzona jest ogromnym potencjałem energetycznym, który może być niezwykle skutecznie wykorzystany w dokonywaniu zmian na poziomie podświadomości i w różnych dziedzinach życia. Wschodnie tradycje mistyczne (joga, zen) zawsze wspominały o możliwości obudzenia w nas energii nadświadomości w wyniku praktyki medytacyjnej lub doświadczenia stanu transpersonalnego.

Z psychologicznego, najbardziej podstawowego punktu widzenia, stan transpersonalny może być zintegrowany z każdym doświadczeniem. Nie tylko z umysłem w czasie medytacji, ale także podczas pracy, na spacerze, podczas ćwiczeń fizycznych (hatha joga, tai chi), podczas grania na instrumencie (osobiście mam w tym rodzaju praktyki kilkudziesięcioletnie doświadczenie). Także podczas transu i pracy z podświadomością, w czasie wizualizacji, stosowania afirmacji, w hipnozie i autohipnozie. Wiele osób myli ze sobą te zupełnie różne stany świadomości albo w ogóle  nie uwzględnia poziomu nadświadomego. Poruszają się tylko w granicach umysłu świadomego i podświadomego. Mogliby wielokrotnie przyspieszyć osiągnięcie rezultatów, gdyby również skorzystali z ogromnej mocy swojej nadświadomości.

Opór przed zmianą

Pierwszym poziomem mocy nadświadomości jest wyjątkowo skuteczność stanu transpersonalnego w usypianiu, czy też pomijaniu oporu przed zmianą, który jest zawsze obecny w podświadomości. Podejmując wysiłki w kierunku jakiejś zmiany w podświadomości, np. zmiany nawyków żywieniowych przy odchudzaniu, zawsze spotkamy się z oporem tej części podświadomości, która dba o zachowanie starych sposobów funkcjonowania i postrzegania rzeczywistości. Ta część jest zawsze obecna, aktywna i jest nam zazwyczaj bardzo potrzebna, zabezpieczając integralność naszej osobowości, stałość modelu świata, który zapewnia nam zdrowie psychiczne. Niestety, jednocześnie jest ona generatorem oporu przed zmianą, na której nam zależy na świadomym poziomie.

Podejmujemy, na przykład, świadomą decyzję, że chcemy wreszcie schudnąć. Zaczynamy jakąś dietę i ćwiczenia, możemy także zacząć pracę psychologiczną nad motywacją do tej zmiany, afirmacje, wizualizacje itp. Po pewnym czasie jednak opór części podświadomości zaczyna być widoczny. Pojawia się zniechęcenie, zmęczenie, rozproszenie uwagi, pojawiają się myśli i wątpliwości: „nigdy mi się nie uda”, „to bez sensu”, „właściwie to powinienem się zaakceptować takim, jakim jestem”, „tak naprawdę to wcale nie jest mi to potrzebne” itp. Zmiana zostaje wycofana. Za jakiś czas oczywiście znowu podejmiemy wysiłek, ponieważ na świadomym poziomie jednak bardzo pragniemy tej zmiany. Takich cykli podejmowania wysiłku i rezygnowania z niego możemy przejść kilkanaście.  Częścią skutecznej pracy z podświadomością jest umiejętność omijania, czy też niwelowania oporu przed zmianą. W tym miejscu możemy właśnie zastosować energię nadświadomości, jako jedną z najbardziej skutecznych metod radzenia sobie z oporem. To jest jej najprostsze zastosowanie.

Świadomość transpersonalna

Stan transpersonalny polega m.in. na tym, że praktycznie doświadczamy wolności odróżnienia swojego prawdziwej tożsamości (prawdziwego ja) od umysłu i procesu myślenia. Jest to stan bardzo prosty do osiągnięcia. Nie ma w nim niczego nadzwyczajnego, pomimo to większość ludzi doświadcza go raczej rzadko. Nie jest stanem ekstatycznym, żadnym psychologicznym fajerwerkiem. Jest raczej stanem głębokiego spokoju, poczucia absolutnej wolności, naturalności i jednocześnie stanem troskliwej akceptacji tego, co jest. Jest to stan kochającego (nie chodzi tu o emocje, a raczej o egzystencjalną postawę) świadka, obserwatora naszych emocji, wrażeń zmysłowych, myśli i doświadczeń psychicznych. Kiedy pojawia się opór podświadomości, poprzez samą obecność stanu transpersonalnego, opór przestaje mieć znaczenie. Podświadomość staje się o wiele bardziej „plastyczna”, ponieważ granice „ego” w stanie transpersonalnym zostają rozpuszczone, a nasza świadomość przekracza (transcenduje) starą, biograficzną, uwarunkowaną historią tożsamość.

Wpływ obserwatora

Podobnie jak w podstawowym eksperymencie fizyki kwantowej, w zależności od tego, czy obserwator jest obecny czy nie, światło raz ma charakter cząsteczkowy, a raz falowy, tak samo w tym „eksperymencie psychologicznym” obserwator, przez samą swoją obecność (bez konieczności jakiegokolwiek działania) zmienia charakter umysłu, zarówno świadomego, jak i podświadomego. Podświadomość po prostu zaczyna wtedy inaczej działać. Zmiany są o wiele łatwiejsze, szybsze, nie wywołują oporu.

Ponad to, energia nadświadomości może i powinna, w wyniku codziennej praktyki, pojawiać się także w innych niż formalna praktyka, okolicznościach. Powinna przenikać nasze codzienne życie. I rzeczywiście tak się dzieje. Na przykład osoba odchudzająca się, pracująca ze swoimi nawykami żywieniowymi, może zacząć doświadczać większej wolności w przypadku pojawiania się „pokus” żywieniowych. Może zdarzyć się tak, że w sytuacji, w której do tej pory reagowała automatycznie, sięgając po ulubione ciastko z kremem do kawy, w momencie pojawienia się widoku tego ciastka, natychmiast włączy się stan transpersonalny, dostarczając poczucia niezwykłej lecz zarazem spokojnej wolności, która ułatwi dokonanie zupełnie nowego wyboru. Nie będzie w tym, co więcej, żadnego wysiłku, żadnego napięcia siły woli, ponieważ energia do zmiany nie pochodzi z umysłu tylko właśnie z nadświadomości.

Codzienna praktyka

Warunkiem takiego doświadczenia jest jednak regularna praktyka wchodzenia w stan transpersonalny poprzez praktykę formalnej medytacji, transu autohipnotycznego, który go uwzględnia (niewielu praktykujących to robi) lub podczas systematycznych spacerów, biegania, ćwiczenia, ew. prostych codziennych czynności (zmywanie naczyń, kąpiel, prysznic, sprzątanie). Na początku praktyka wymagać będzie zapamiętania tego, by to robić (ułatwieniem są tu wszelkie formalne praktyki, np. regularna medytacja w różnych szkołach jogi), lecz z czasem stanie się to naszą drugą naturą, nawykiem.

Osobiście jestem zwolennikiem wdrażania tego doświadczenia w codzienne życie na sposób kaizen. Uważam, że formalną, codzienną medytację powinno się kończyć w takim momencie, by móc za nią zatęsknić. Jeżeli nie doświadczamy tego po 15 minutach, to zmniejszamy czas trwania sesji do 10 minut. Jeżeli i to będzie dla nas za dużo, medytujemy 5 minut. W tej sytuacji medytacja jest dla nas przyjemnością, głębokim odpoczynkiem, chwilą wytchnienia od konieczności dźwigania ciężaru własnej osobowości (ego) i związanych z nią napięć. Tylko wtedy ma ona szansę na stanie się naszym nowym, przyjemnym nawykiem oraz przynosić dobre rezultaty.

Artykuły

Autohipnoza transpersonalna
Czy hipnoza i autohipnoza to manipulacja?
Źródło energii psychicznej
Klucz do skutecznej wizualizacji
Potęga skupienia
Wizualizacja w walce ze stresem
Piekło nieśmiałości
Autohipnoza i modlitwa
Motywacja jest przereklamowana?
Odchudzanie zaczyna się w głowie
Czy wizualizacja może zaszkodzić?
Eksperyment behawioralny
Autohipnoza – narzędzie zmiany dla każdego
Hipnotyczna regeneracja w 12 minut!
Zakończenie związku
Wielki mit wizualizacji celów
Moc nadświadomości
Schudnij podświadomie
Słowa mają moc
Autohipnoza pod prysznicem

Słowa mają moc

Głównym narzędziem, którym posługujemy się w komunikacji hipnotycznej jest słowo, czyli język, konstrukcja zdań. Słowo ma moc sprawczą. Formułując komunikaty w odpowiedni sposób możemy sprawić, by ktoś zmienił w jakiejś sprawie zdanie, zmienił swoje zachowanie albo przekonania, a nawet odmienił swoje życie. Słowo ma potężną moc jeżeli potrafi dotrzeć odpowiednio głęboko do podświadomości i niesie ze sobą ładunek emocjonalny. To właśnie emocje są mocą, która może być, przez właściwie użyte słowo, pobudzona i spożytkowana do zmiany.

Zwroty transowe

Jak już napisałem w poprzednim artykule, podstawą porozumienia jest zbudowanie rapportu poprzez dopasowanie się postawą ciała, tonem i tempem głosu do rozmówcy. Pisałem też o używaniu słów uwzględniających preferowany przez naszego rozmówcę kanał percepcyjny (wzrokowiec, słuchowiec, kinestetyk). Pojecie rapportu może być jednak rozszerzone także na używanie charakterystycznych dla naszego rozmówcy słów, które mają u niego znaczenie emocjonalne. Są to tzw. słowa i zwroty transowe, czyli słowa i zwroty, których sam używa w momencie, gdy daje wyraz swoim emocjom. Na przykład, możemy zauważyć, że podczas rozmowy, na określenie bardzo silnego pragnienia, nasz rozmówca użyje frazy: „i wiesz, to jest tak, jak wtedy, gdy coś zajdzie ci za skórę tak bardzo, że nie możesz już wytrzymać”. Warto zapamiętać taką frazę i użyć jej w momencie, gdy  będziemy chcieli dotrzeć do jego podświadomości „instalując” mu silne pragnienie.

Jeżeli na przykład będziemy chcieli komuś pomóc w uporaniu się z nadwagą i będziemy chcieli konwersacyjnie zainstalować u tej osoby silne pragnienie zwiększenia aktywności fizycznej, możemy opowiedzieć historię (metaforę) o tym, jak nasza znajoma chciała kiedyś uporać się z problemem braku aktywności fizycznej, co było związane z jej problemami zdrowotnymi. Nie mogła długo się zmusić do ćwiczeń, ale kiedy wreszcie zaczęła regularnie uczęszczać na siłownię stwierdziła, że ćwiczenie potrafi stać się bardzo pozytywnym nałogiem, ponieważ uwalnia endorfiny w mózgu, które odczuwane są bardzo przyjemnie i może naprawdę głęboko zajść komuś za skórę. Te ostatnie słowa powinniśmy podkreślić dodatkowo specjalnym rodzajem głosu, hipnotyczną tonacją, która na poziomie podświadomym odróżnia od siebie komunikaty skierowane do świadomej części umysłu od komunikatów skierowanych do podświadomości.

Sztuka przekonywania

Użycie słów transowych naszego rozmówcy z pewnością zwiększy prawdopodobieństwo dotarcia naszego komunikatu do tej części podświadomości, która odpowiedzialna jest za pojawianie się silnych pragnień. Nie oznacza to oczywiście, że wystarczy użyć tej jednej techniki, by wywołać w podświadomości głęboką zmianę. Hipnoza konwersacyjna jest o wiele bardziej skomplikowana i składa się z szeregu różnego rodzaju technik, których używamy jednocześnie. Jest ona raczej podobna do sztuki, np. do sztuki walki, w której walczący używają wielu różnych uderzeń, chwytów i kopnięć, by pokonać przeciwnika. Jeżeli jeszcze zdamy sobie sprawę z tego jak bardzo złożoną umiejętnością jest porozumiewanie się z innymi, możemy wyobrazić sobie jak fascynującą rzeczą może stać się studiowanie i praktyczne wykorzystywanie technik hipnozy konwersacyjnej. Z pewnością w tej sztuce można się doskonalić przez całe lata. Jej adepci jednak mogą zauważyć już na samym początku nauki, jak bardzo skuteczne są to metody, nawet jeżeli są stosowane przez początkujących.

Przypomina mi się historia jednego z uczestników szkolenia z zakresu hipnozy konwersacyjnej, który w przerwie szkolenia postanowił wypróbować swoje nowe umiejętności wstępując po drodze do firmy, od której chciał „wyciągnąć” pieniądze. Firma od paru miesięcy zwlekała z uregulowaniem faktury za wykonane usługi. Wystarczyło tylko by zastosował podstawowe działania z zakresu budowania raportu, by osoba odpowiedzialna za regulowanie takich płatności nieświadomie poczuła, że naprawdę go polubiła i podjęła w podświadomości decyzje, że zrobi wszystko, by mu pomóc. Z firmy wyszedł z gotówką w ręku.

Słowa mocy

Wśród wielu technik hipnozy konwersacyjnej są tzw. „słowa mocy”, które mają niezwykłą siłę oddziaływania na podświadomość i zachowania ludzi. Jednym z takich słów jest słowo „ponieważ”. Siła jego oddziaływania jest wręcz magiczna. Użyte we właściwym czasie i miejscu potrafi zdziałać prawdziwe cuda. Jeden z najbardziej znanych ekspertów od technik wpływania na ludzi dr Robert Cialdini opisuje słynny eksperyment w którym młoda kobieta prosiła o drobną przysługę grupę osób stojących w kolejce do kserokopiarki. Swoją prośbę formułowała w różny sposób, by zbadać reakcje ludzi w kolejce.

„Przepraszam, mam tu pięć stron. Czy mogłabym skorzystać z kopiarki, bo bardzo się spieszę?” Skuteczność takiej prośby zaopatrzonej w uzasadnienie okazała się bardzo wysoka – 94% poproszonych ludzi zezwoliło proszącej osobie na skorzystanie z kopiarki poza kolejką. Gdy natomiast prośba brzmiała: „Przepraszam, mam tu pięć stron. Czy mogłabym skorzystać z kopiarki?”, a więc była pozbawiona uzasadnienia, tylko 60% proszonych na nią przystało. Na pierwszy rzut oka istotna różnica między tymi dwoma prośbami zdaje się tkwić w słowach „bo bardzo się spieszę”. Jednakże inny jeszcze, trzeci typ prośby użyty w tym eksperymencie pokazał, że to nie dodatkowa informacja przekazana w tych słowach zadecydowała o różnicy między dwoma poprzednim prośbami.

Okazało się, że zadziałał nie tyle cały ten ciąg słów, ile jedynie pierwsze z nich – króciutkie słówko „bo”. Trzeci wariant prośby brzmią „Przepraszam, mam tu pięć stron. Czy mogłabym skorzystać z kopiarki, bo chciałabym je skopiować?”, a więc nie zawierał żadnego rzeczywistego uzasadnienia prośby. Stwierdzał jedynie oczywisty fakt, że kopiarek używa się do kopiowania, a jednak ponieważ wypowiedź ta miała formę uzasadnienia aż 93% poproszonych zgodziło się wpuścić proszącą osobę poza kolejką. Krótkie słówko „bo” automatycznie wyzwalało zgodę na spełnienie prośby, mimo że następujące po nim słowa wcale nie zawierały żadnej rzeczywistej informacji prośbę tę uzasadniającą.

Hipnoza w zwykłej rozmowie

Czyż nie jest to prawdziwa hipnoza? W klasycznej hipnozie używa się zwrotów typu: „i możesz teraz naprawdę głęboko się rozluźnić i wejść coraz głębiej w trans, ponieważ słuchasz mojego głosu i czujesz jak oddychasz”. I działa to znakomicie pomimo, że żaden realny związek przyczynowo – skutkowy pomiędzy wchodzeniem w trans a moim głosem nie występuje. Słowo „ponieważ” ustanawia taki związek, a podświadomość to akceptuje, ponieważ podświadomość rządzi się innymi prawami niż logiczna część umysłu.

Jak widać techniki hipnozy konwersacyjnej nie są specjalnie skomplikowane, a ich zastosowanie nie wymaga długiego treningu. Można je zastosować od razu po zapoznaniu się z nimi, ponieważ warto jak najszybciej poprawić swoje umiejętności komunikowania się i wpływania na ludzi, by pomóc osiągnąć im zmiany psychologiczne, które są dla nich dobre. Nie ma bowiem większej satysfakcji w życiu, niż eleganckie i umiejętne wpłynięcie na innego człowieka tak, by rozwijał się i pokonywał swoje ograniczenia, które do tej pory go hamowały. Z taką motywacją studiowanie hipnozy konwersacyjnej staje się prawdziwą misją i drogą własnego rozwoju. Można by wręcz powiedzieć, że jest to element procesu rozwoju świadomości. Osobiście tak właśnie ją postrzegam.